Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

środa, 18 lipca 2012

Wesołe jest życie staruszka

Dla ludzi o mocnych nerwach, nie chcecie, przestańcie czytać już teraz.Za cholerę nie mogę sobie tego poukładać. Wczoraj oglądałam "Wszystko co kocham" ze sceną umierania babci. Świadomość, że tak będzie za chwilę jest porażająca. Właśnie teraz przydałby się chłopak, żebym mogła się przytulić, wypłakać. Płakać samemu nie bardzo, byłaby to moja osobista porażka. Zresztą własne żaby zjada się samemu. Coś takiego we mnie jest, co się nieustannie trzęsie, wierci, rusza, coś, czego nie potrafię nazwać, zdefiniować, określić. I dopóki nie będę mogła tego nazwać, do póty to będzie mnie męczyć, podgryzać od środka. Nawet czarno-białych zdjęć już nie chcę przeglądać. Uśmiechnięta ona na plaży, Dziadek w slipkach, z długimi nogami, "nogami jak bocian" - długimi, chudymi, pewnie nawet czerwonymi, bo nigdy nie dbał o specjalną ochronę przed słońcem. I niewątpliwie radosny byłby to widok, gdyby nie konfrontacja z rzeczywistością. Ona mnie prosi, żebym się za nią pomodliła. I co mam jej powiedzieć? Że się nie modlę? Jest "dobrze, babciu". Ale modlić się nie da. Dalej. Już dużo czasu minęło, ale nie dam rady. Chyba już nigdy. Mam schizy, do tego stopnia, że jak mam wyprzedzić wlokącego się staruszka, to ogarnia mnie poczucie winy. Że tak, że ja mogę nawet pobiec na ten przystanek, że wyciągam nogi, że daję radę, a on już nie. I nie wyprzedzam. I wlokę się tak jak on i pytam, czy nie pomóc (cholera jasna, jak?), a on, że nie, że żadnej pomocy już nie trzeba, jak się ma taką przyjaciółkę. Macha tą swoją laską, jaka to przyjaciółka. Innym znowu razem babka moknie bez parasola (kto w taką pogodę nie bierze parasola?) i nadstawiam mój i teraz ja moknę i sobie zadaję pytanie, co do jasnej cholery się ze mną dzieje. Boję się. Straszliwie. Przeokropnie i boję się tego, że się boję i tego, co mnie chwyciło ostatnio.Od jakiegoś czasu, dziadek nie śpiewa "wesołe jest życie staruszka, ha ha!", widocznie mu zbrzydło. Przesiąknięte starością pomieszczenie, plamki na ścianie, leżenie, sikanie, jest do dupy. Miały być na koniec trzy pierwsze miejsca z ostatniej listy przebojów Trójki, ale się rozmyśliłam. I daję to: Nie na darmo się ma dziadka warszawiaka.

17 komentarzy:

  1. Wola, srola, Żoliborz rulez!

    Ja to mam całą rodzinę z wawy, w wawie, tylko odnogi przy 4 pokoleniu gdzie indziej i część po wojnie została pod warszawą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do reszty, bo zapomniałem, to ja w sumie nie znałem dziadków. Babcie zmarły zanim skończyłem 10lat. Więc wiesz...

      Usuń
    2. UwG, jesteś moim idolem. Chyba założę fanklub.

      Usuń
    3. Czemu idolem? Bo zapomniałem dopisać, czy że od razu wyskoczyłem z moich super true warszawskim pochodzeniem i oczywiście co nie ja to musi być gorsze? xD (atak na wolę)

      Usuń
    4. Twój patriotyzm lokalny mnie tak powalił.

      Usuń
    5. Nie będzie mi jakiś frajer z brudnej wolskiej kamienicy mówił, że u niego są ładniejsze dziewczyny.

      Usuń
  2. starsi ludzie jakoś zawsze mnie rozczulali. na chwilę obecną mam obydwie babcie i obydwu dziadków, ale wiem, że powolutku zbliżają się do końca.. to strasznie dołująca myśl, bo nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich zabraknąć. dużą stratą była dla mnie śmierć prababci, z którą byłam dość zżyta. było to 12 lat temu, ale moja wrażliwość ani trochę się nie zmniejszyła od tego czasu, więc każdą kolejną utratę będę przeżywać tak samo silnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wakacje. Nudy. Z nadzieją przeglądam internetowe witryny. Trafiam na "SMC". Patrzę i myślę: "co to k&#@a jest". Lecz już po chwili nie mogę się od tekstu oderwać.Z zaciekawieniem przeglądam kolejne notki i myślę że Twój blog i włożona w niego praca zasługują na podziw z mojej strony. Życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga i pozdrawiam. Specjalista ds. sekt i nowych ruchów religijnych xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Mam przyjaciela, również specjalistę ds. sekt i nowych ruchów religijnych, toteż tym bardziej miło mi to słyszeć od Ciebie (Pana?).
      Mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz. Pozdrawiam, Mania

      Usuń
  4. Hmm... Przyjaciel, będący specjalistą ds. sekt i nowych ruchów religijnych zastanawia się dlaczegóż to mimo podpisu, w jakże oczywisty sposób zdradzającym jego tożsamość nie został rozpoznany. Być może to przez nazbyt poprawną ortografię. Z racji tego iż mój komentaż z treścią wpisu nie ma nic wspólnego (czy w komentażach blogów występuje offtop?) pozwolę sobie zapytać: dlaczego masz wylączone gg? w.w specjalista

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam "Wszystko co Kocham" jakoś w tym roku, chyba w lutym. Podczas tamtej sceny chyba miałam łzy w oczach...
    Wyobrażam sobie tylko, jakie to musi być trudne. Nie wiem.
    U mnie nn
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciężko jest patrzeć na ludzi dochodzących do kresu życia, rozczulają mnie starsi ludzie, przykro mi patrzeć jak blask i iskierka z oka znika. Strasznie boję się o przyszłość moich bliskich. I mimo iż bardzo rozumiem Twój post, to nie wiem co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę mieć starość tak jak moja babcia, mama taty, elegancja, zawsze na czasie, emanująca jakąś pewnością siebie i siłą. Nie chcę mieć starości jak moja druga babcia, mama mamy, choć kochałam ją i kocham najmocniej na świecie, tylko nigdy jej tego nie pokazałam, a nie ma nic gorszego niż stracić bliskiego i nie pogodzić się z nim, nie pokazać mu, jak bardzo się go kocha. Tego człowiek sobie nigdy nie wybaczy i nawet 7 lat nie zagoi ran. Ale nie chcę mieć starości tak jak ona, pogarbiona, wiecznie w szpitalach, stargane zdrowie przez papierosy, długie palce powyginane starością, skóra jak papier, twarz, którą tak podziwiam na portretach - zapadniętych. Mimo wszystko była dla mnie najpiękniejszą babcią na świecie.
    Nie chcę mieć starości, jak kobieta, którą opiekuje się mama. Trzeba ją myć, podnosić, czasami karmić, nie rozpoznaje bliskich, nie wie, jaki jest dzień, czasami ma ataki nerwów, trzeba jej zmieniać pampersy, nie kontroluje własnej fizjologii. Nie chcę mieć starości jak babcia, która w Busku siedziała pod sklepem z karteczką, ze prosi o pieniądze, bo zbiera na leki. Nie chcę mieć starości jak kobieta, którą mijałam we wtorek w drodze na pocztę. Deszcz leję, remontują drogę na Kraków, więc pobocze w błocie i kamieniach, mnie wiatr popycha, parasol fruwa jak chce. Przestało padać. Za jakiś czas mijam staruszkę. Przemoczona, chustka lepi się do jej twarzy, dziurawe buty przemoczone i w błocie, dźwiga siatkę zakupów “na zapas”. Nie chcę mieć starości jak staruszka, której dom zawsze mijam idąc do miasta. Wydaje się szczęśliwa, zawsze uśmiechnięta, zawsze odpowie, kiedy zagadam, karmi kury i kaczki, zrywa kwiaty z ogródka, ale jest jej ciężko, to widać.
    Nie wyobrażam sobie siebie starej i wiem, że ze starością, z brakiem sprawności fizycznej czy umysłowej się nie pogodzę. Nie chcę leżeć w łóżku i być zdana na innych. To upokarzające. Tak, boję się swojej starości. Boję się swojej słabości.
    Wiesz, mniej bałabym się jechać do Syrii, Jordanii, Palestyny, być tak korespondentem wojennym czy wolontariuszką, niż być wolontariuszką w szpitalu. Konfrontacja z cierpieniem starszych, bezbronnych, niewładnych ludzi wymagałabym ode mnie większej odwagi.

    Polecam Ci “Starość” Simone de Beauvoir. Samą autorkę starość bardzo dotknęła, dlatego otworzyła się na problem starości w ogóle, odwiedzała szpitale, hospicja i spisała problem marginalizowania starszych we Francji lat 60-70tych. Dzisiaj bardzo aktualne bo nic się nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń