Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozmowy kontrolowane. Cz.2 -Tomek

W autobusie:
T: Mańka, ja nie mogę słuchać twoich rad w sprawach sercowych. To jakby bezdomny radził, jak zostać milionerem.
Ja: Co racja, to racja. Popatrz na tego gościa. W moim typie. Przystojny, nie?
T: Wariatka. Lepiej zobacz na tego. Też ma okulary. I to jest raczej twój przedział wiekowy, prawda?
Ja:(z żalem)Ale on nie ma brody!
T: Trudno, żeby szesnastoletni smarkacz miał brodę. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie będziesz miała chłopaka.
Ja: Jakoś mi nie zależy. Wolę Malczewskiego. I Turnaua. I Kaczmara.
T: Ale oni nie żyją.
Ja: Grzegorz Turnau jak najbardziej żyje i ma się świetnie.
T: Poza tym ma żonę i dorosłą córkę.
Ja: To szczegóły. Poza tym, czy ja chcę się z nim chajtać?
T: Jesteś beznadziejna. Pomijam fakt, że pachniesz męskimi perfumami.
Ja: To szampon taty.
T: Po kiego grzyba używałaś jego szamponu?!
Ja: Nie drzyj się tak! Bo był przeciwłupieżowy. Myślałam, że nie ma różnicy. Te mamy strasznie kleją. Byłam zadowolona, dopóki nie okazało się, co znaczy to "for men" na opakowaniu.
T: Na tyle angielski powinnaś znać.
Ja: Na tyle znam. Ale myślałam, że to pic na wodę. Dopiero potem zorientowałam się, że "for men" znaczy tyle, co "będziesz pachnieć, jakby cię ktoś wypsikał męskim dezodorantem".
T: Nie mogłaś umyć głowy jeszcze raz? Normalnym szamponem?
Ja: Chcesz, żebym wyłysiała? Poza tym normalnych nie ma. Są tylko te klejące.
T: Wybrzydzasz. Nikt nie zauważy różnicy w szamponie.
Ja: Ja zauważę. Używanie tych lepkich mogłoby być niebezpieczne dla mojego zdrowia psychicznego.
T: A propos zdrowia, jak tam twój dół psychiczny, do którego się sama wepchnęłaś i przykryłaś ziemią?
Ja: Jakoś się odkopuję. Martwi mnie tylko, że wrzesień is coming i pewnie znowu będę miała ochotę się schować pod ziemię.
T: To rzeczywiście tragiczne. Ale odkąd wróciłaś z Gdyni...
Ja: Przedwczoraj!
T: ... masz niepokojąco dobry humor.
Ja: To tylko dzień dobroci dla zwierząt. Taka higiena, zanim znów znienawidzę ten świat. Poza tym dostałam nową mp4. Ma wielką zaletę. Działa na obie słuchawki. Lewe ucho mi już wysiadało.
T:Pokaż
Chwilowa kontemplacja sprzętu. Skupienie. Cisza. Tylko z naszej strony cisza. Cisza ogólna w autobusie to oksymoron. Panika, bo to nasz przystanek. Wysiadanie. Zbieranie połowy nas z ulicy. Nie powiem, której połowy, ale chyba się domyślacie.
T:Ale ty tu masz nasrane.
Ja: Nie używaj słów rynsztokowych mój drogi. Nie ograniczam się, jeśli o to chodzi.
T:Ale tu jest ac/dc obok jakiejś Bebe, a Black Sabath przy Birdy. Nie mówię już o Dawidzie podsiadło i innych takich.
Ja:Nie moja wina, że ustawia alfabetycznie.
T: Ja ci to lepiej ustawię gatunkami.
Ja: Wiesz, że widziałam Gienka Loskę? Szedł z walizą i kopcił papierosa.
T: To naganne.
Ja: Nie, czemu? Na coś trzeba umrzeć.
T: Przecież to śmierdzi.
Ja: Ja nie muszę palić. Ale innym nie zabraniam.
T: Jesteś biernym palaczem.
Ja: W ogóle używki to nie jest moja mocna strona. Zazwyczaj jestem bierna. No może oprócz kawy.
T: Wypłukujesz sobie wapń.
Ja: Wypłukujesz sobie mózg. Oddaj.
T: No weź, już prawie wszystko ustawiłem.
Ja: Spadaj. Wolę mieć ac/dc obok Bebe, niż Marleya przy Marice i Maleo. Zbyt duża dawka reggae powoduje niekontrolowane szczęście. Niekontrolowane szczęście powoduje mój głupawy uśmiech. Głupawy uśmiech powoduje przyczepianie się do mojej skromnej osoby pedofili.
T: Weź nie chrzań.
Ja: Powaga. Ten ostatnio mruczał "jakie ładne dziecko". A ja do liceum idę. To uwłaczające. Więc reggae w ogóle chyba przestanę słuchać.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Wszystko bez sensu!

Czego Mańka nie lubi:
Czuć się jak Ignaś: Były chwile, gdy wręcz okropnie się sobie nie podobał. Jakaż różnica w stosunku do minionych lat dzieciństwa, kiedy to pędził błogi żywot w poczuciu całkowitej samoakceptacji! - Niestety. Nadeszły trudne lata. Czuł, że bardzo się zmienia. I to na niekorzyść. Bywało, że spojrzawszy znienacka w lustro doznawał szoku na widok obcego monstrum, które zajęło jego miejsce w głębi szklanej tafli. Sam go nie lubił. Nie dziwił się więc, że inni mieli podobne odczucia. Wiedział, że dużo potrafi, wiedział i przeczuwał, że będzie w przyszłości kimś wielkim. A jednocześnie uważał się za kogoś całkiem nieciekawego. Podziwiał kuzyna Józinka, który mimo swej intelektualnej zwyczajności, imponował rozmachem, bitnością i męstwem. Ignaś chciałby być taki jak on. A jednocześnie - czuł, że potrafi być, w innym sensie, lepszy.
Nie ogarniać gramatyki z niemieckiego, kląć, złorzeczyć, tłuc głową w ścianę, tupać nogą, uderzać ręką w stół, łamać język, udawać, że się potrafi i nie umieć.
Wychodzić z domu i pokazywać się ludziom razem ze swoim brzuchem, nosem i debilnymi odrastającymi włosami.
Być coraz to grubszą, zamiast chudszą, bo przecież miała schudnąć, a jednak przytyła, co to za świat, jak tak można, dlaczego tak zawsze jest, a niech to wszystko szlag.
Komarów, które brzęczą i brzęczą, ale jak włącza światło i chce zabić, to znikają pod magiczną peleryną Harry'ego Pottera.
Zimy, rajstop zakładanych pod dżinsy, czapek, zaparowanych okularów w autobusie.
Tłoku, smrodu, hałasu tamże.
Czepka i stroju kąpielowego na basenie i tego, że trzeba ruszać rękoma i nogami, czyli ogólnie mówiąc wysiłku fizycznego.
Ciężkiego plecaka, w którym książki ledwo się mieszczą, a do którego trzeba upchnąć jeszcze śniadanie, piórnik, telefon, klucze, balsam do ust, książkę do czytania na przerwie, gumkę do włosów, sweter jak się zrobi ciepło...
Bandy idiotów, podążających za nią krok w krok i ryczących na całe Bielsko i okolice "Ale tyłek!!!!!"
Bandy idiotów w szkole. Myślących, że są inteligentni, piękni, lubiani i w ogóle super. Tak na prawdę są debilami z IQ kalendarza ściennego i rozumem Jasia Fasoli.
Złowrogiej matematyki i jej składowych (nauczyciel, zadanie domowe, odpowiedź ustna, kartkówka, sprawdzian, egzamin, matura...)
Tego, że ciągle jest środek, przeciętność, tandeta i nicość. Zero adrenaliny i mocnych przeżyć.
Budzika o szóstej rano. Rada:Nigdy nie ustawiajcie swojej ulubionej piosenki jako dźwięku budzika! Nigdy!
Spluwania na chodnik.
I długo by wymieniać.
Wszystko bez sensu.

środa, 15 sierpnia 2012

Cichosza!

Wróciłam od Madelaine. Mam tylko jedną radę: mieszanka Coli, Frugo, czipsów, czekolady, delicji, żelków, ciasta drożdżowego, tostów, winogron, brzoskwiń i mentosów jest zabójcza (wiem, jestem niedojrzała). Uuuuaaa! Ale jestem niewyspana! Do trzeciej gadałyśmy. A poza tym do kilku dni ciągle śni mi się Koper, moje przyszłe liceum. Koszmar! Już nie mogę. O brak listu z Hogwartu obwiniam pocztę polską. Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie się zrehabilitują i dostanę go wreszcie. Z zewnątrz Koper jest szaro-brudno-nijaki. Jak już pisałam:
"Przychodzę do tego cholernego kolosa i zaczyna kręcić mi się w głowie, dokładnie tak, jak wtedy, kiedy słuchałam zbyt długo rocka psychodelicznego na zmianę z Kaczmarem. Czuję się jeszcze niższa niż zwykle, ale nie dostatecznie mała, by być niewidzialna dla otoczenia. Potykam się na schodach. Wszędzie widzę grupki osób, które się znają, ale ja jestem sama. W klasie nikt się do mnie nie odzywa i kiedy już tracę wiarę w ten świat, podchodzi do mnie dość niedbale, jak na pierwszy dzień roku, ubrany chłopak z szopą brązowych (ewentualnie blond) kudłów. Wywiązuje się taki oto dialog:
ON: Jak tam pierwszy dzień w nowej szkole ( tej cholernej budzie, tym strasznym gmaszysku, tym wytworze wyobraźni człowieka z objawami nerwicy histerycznej- czy coś w tym guście)?
JA: Za chwilę dostanę czegoś co dodam do moich zaburzeń obsesyjno-kompulsowych (nerwicy natręctw). Być może będą to zaburzenia występujące pod postacią somatyczną, automatyzm psychiczny lub splątanie myślenia."
Zainteresowanych odsyłam do postu "Co jest dzisiaj i co będzie jutro". Ale ja nie o tym. Liceum mnie prześladuje. Nie daje mi żyć. Dwa tygodnie to cholernie mało czasu. Dodatkowo tam będzie basen.
To jest przeróbka Turnaua. Ale ładna.

piątek, 10 sierpnia 2012

Familijnie, scjentastycznie, funiasto! Już 50 postów się napisało

Wywalałam swoje uczucia na wierzch i obsypywałam was swoimi frustracjami. Od jakiś dwóch miesięcy codziennie mam gorszy dzień. Ale, jak rzekł poeta o jakże pięknym, ale niefortunnym imieniu Edward "to nic, to nic, to nic. Dopóki sił, będę szedł, będę biegł, nie dam się!" Dzień już się chyli ku zachodowi, a tak między Bogiem, a prawdą jest całkiem ciemno i trochę mi lepiej. Przynajmniej na tyle, żeby nie używać bloga jako narzędzia tortur w stosunku do was. No bo kto chciałby słyszeć kolejne marudzenie nieszczęsnej nastolatki (ale ja na szczęście nie jestem zakochana, odpukać, splunąć trzy razy przez lewe ramię i uważać na sól). Nastolatką jestem, ale się nią nie czuję, zresztą jeszcze trzy lata i będę dorosła i prawdopodobnie dalej niedojrzała A Grzesiu mi wyszedł nawet całkiem całkiem, więc go pokazuję, kopiowanie będzie traktowane jak kradzież, tzn. znajdę i rękę utnę, jak za starych, dobrych czasów, kiedy pręgież miejski nie stał zapomniany. Pierwszy raz użyłam w mojej full wypas drukarce funkcji skanuj do pliku i moje dzieło możecie sobie swobodnie podziwiać i rozpływać się nad nim do woli. (Zdradzę wam tajemnicę: Jak klikniecie na Grzesia to on się wam powiększy -.-)
No i wasza Mania pokazała swoją dumę. Cieszy się straszliwie. Martwi się jutrem, przejmuje przeszłością, teraźniejszość napawa ją grozą, ale to nie powód by płakać! Jest na świecie tyle książek do przeczytania, jak umrę, kto to za mnie zrobi? Matrasa mi wyremontowali i już się nie mogę doczekać chwili, kiedy stanę w progu z miną zdobywcy. Oraz drugiej chwili, kiedy wyjdę objuczona książkami i wyrzeknę stare, ale wciąż aktualne hasło Veni, vidi, wici! Macie też moje zdjęcie (dla ludzi o mocnych nerwach, brak photoshopa!), żebyście mogli dokonać wizualizacji. Jest też kot. Niby nie powinnam tego robić, nikt o zdrowych zmysłach by tego nie robił, ale zdjęcie z teatru już tu władowałam i nic się nie stało, monitory wam nie pękły, mnie nikt nie zabił w autobusie, tak że luzik. Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone? Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg, Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.... Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Ja już wiem

Może późno, ale nie miałam ochoty epatować napuszonymi tekstami. Chodzi pozornie nie o pieniądze. Chodzi o Powstanie. Mój dziadek był łącznikiem. I nie będę opowiadać jakie to on miał zadania, jak się narażał, ile razy uniknął kuli itd. To w sumie wszyscy możecie sobie opowiedzieć. Ostatnio powiedział tylko jedno zdanie, niby do siebie, ale jak się ma tak dobry słuch jak ja to... No wiecie. "I oni się dziwią, że ja jestem nerwowy". Szczerze mówiąc, gdybym się chowała przed Niemcami w katafalku (czy czymś w tym stylu, akurat mi odpowiednie słowo wypadło z głowy)też bym potem była nerwowa. I jakbym dostała kulkę w udo też bym była nerwowa. I jakbym uniknęła rozstrzelania to też bym była nerwowa. A potem taki dupek z telewizji, którego poddano zabiegowi przeszczepu mózgu z ciała krowy mówi, że woli iść na koncert Madonny i w zasadzie po co te całe obchody, skoro w każdym dniu w zasadzie zdarzyło się coś, co by można uczcić. Więc idź sobie koleś na tą Madonnę (w stosunku do której szczerze mówiąc nie mam jakiś negatywnych uczuć, a nawet powiem, że była pewnym składnikiem mojego dzieciństwa i choćby z tego względu... No ale Powstanie jest chyba ważniejsze od trząchania dupą)i skacz sobie do woli, ale błagam! nie próbuj pretendować do miana autorytetu i nie rób ludziom wody z mózgu. Ach, jeszcze pan Biedronek (Biedroniu [no nie napiszę tego nazwiska, bo mnie jeszcze wsadzą] na pewno kojarzycie, chyba, że jesteście wybitnymi ignorantami w kwestii politycznej), który ceni wyżej wspomnianą artystkę za propagowanie tekstów, traktujących o wolności człowieka i pokoju. Panie Biedronku, ja pana bardzo proszę, niech pan sobie będzie jakiej orientacji pan sobie chce (nawet drugą Anną Grocką pan może być, mnie tam to nie przeszkadza), tylko niech pan nie wmawia ludziom bzdur. Za wolność i pokój walczyli nasi dziadkowie, babcie et cetera, et cetera, żeby pan sobie teraz mógł latać w różowej koszuli na paradzie równości, wymachując pluszowym jednorożcem. Ja już nie mam słów. Ja już rozumiem dlaczego ludzie w moim wieku zachowują się tak, a nie inaczej, dlaczego mają większy szacunek do napoju Frugo (mniam)niż do własnej matki czy nauczyciela. Już wiem, dlaczego wolą Madonnę od Muzeum Powstania Warszawskiego, a na wycieczce wolą się nażreć, zamiast oglądać zabytki. Już wiem, dlaczego historia nie jest potrzebna. Aczkolwiek tutaj przyczyna dowolnie wymienia się ze skutkiem. A każdy, kto się zwróci z pogardą na temat Powstania, dostanie ode mnie w ryj. Bo ja wiem, że należy poznać historię, by zrozumieć, co się dzieje współcześnie. Zresztą o tym już pisałam. I każdy taki dostanie w ryj, bo czuję się częściową Warszawianką, bo stamtąd pochodzę, bo mam szacunek dla mojego dziadka oraz wszystkich tych, dla których hasło "Bóg, honor, Ojczyzna" nie było tylko pustym sloganem, bo wkurwia mnie rzeczywistość i najchętniej opuściłabym ten grajdół, tą zasraną Polskę, ale nie mogę. Nie mogę. Nie mogłabym ze względu na tych, co (górnolotne, skomplikowane dwa słowa)przelali krew w czasie całej wojny i którzy potem byli prześladowani w komunizmie, którzy mieli nadzieję na lepszą Polskę, wolną Polskę i chyba nie wyobrażali sobie czegoś takiego. I następnym razem dam takiemu w ryj (temu czy owemu z telewizji nie mogę, ale może kiedyś)by tą moją przemocą jednorazową wyrazić wszystko to, co wyraziłam w tym poście i jeszcze więcej. Ja już wiem. A wy?

niedziela, 5 sierpnia 2012

Nudzi mi się, więc walnę kolejnego posta

Z tego tygodnia 64 wejścia z Francji. Jestem zaskoczona. Nie mam żadnych luźnych refleksji na poczekaniu. Ale mam ładną piosenkę Jest ciepło. A ja tkwię w domu. Cholerny brzuch boli mnie już drugi dzień. (Pierdolony okres no!) Przez to nawet odechciewa mi się myśleć. Przeczytałam kolejne książki i powinnam się z tego cieszyć, gdyby nie to, że zostały one przeczytane po raz drugi, a niektóre nawet po raz kolejny. Ach, nie, skończyłam przecież trzecią część Klaudyny, czyli jednak sukces.
Nosi nazwę "Małżeństwo Klaudyny" i jestem nią trochę rozczarowana. Pierwsza część była jednak najlepsza. Uczennica Klaudyna zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż żona Klaudyna. To trochę jak z Anią z Zielonego Wzgórza. Pierwsze części najlepsze, a jak Ania wychodzi za Gilberta, to robi się nudna. Wniosek? Małżeństwo szkodzi. To jest filmik, który mi się przypomniał a propos Ani właśnie (Puenta ludzie, Puenta!),gdzieś tam powinien być głos Wojciecha Manna, którego uwielbiam. Ja zresztą uwielbiam wszystko, co ma związek z radiową Trójką, oprócz pani Magdy Jeton (kto wie, o co chodzi, ten wie o co chodzi)co jest chyba paradoksem.

środa, 1 sierpnia 2012

Jestem z niebieskiej szuflady

Żółta szuflada-politycy. Zielona szuflada- gwiazdy show biznesu. Kremowa szuflada-artyści. Czerwona szuflada-znani z tego, że są znani. Czarna szuflada- żołnierze. Granatowa szuflada-lolitki. Fioletowa szuflada-babcie moherowe. Niebieska szuflada- obiecujący ludzie o kompletnie zepsutej aparycji. Lato w pełni (cholerne pyłki!, upał, spływający makijaż, Ciocia pojechała, czekanie na wyjazd, podręczniki, przepełnione księgarnie, upał, autobusy, babcia w szpitalu, igrzyska olimpijskie, radio, myślenie o szkole, pomaganie w domu, odkurzacz, kurz, kurz, kurz, po kurzu, wiadro z wodą, szorujemy, co by tu jeszcze spieprzyć panowie?, niemiecki, telewizor, głupawe filmy powtarzane milion razy, migrena, szkoła!, ludzie nie jestem normalna, Podcienie, Klimczok, Wyspiańskiego, Neurologia, Empik, Matras zamknięty o ludzie!, NIECHYBNIE ŚWIRUJĘ, BO Z NUDÓW ZACZYNAM SPRZĄTAĆ!, Łysa o cioci, spacer, telefony, Ciocia Halina z Warszawy, Lody, dwa kilogramy mniej, potem trzy więcej, znowu jestem nieszczęśliwa, ćwiczenia, pot krew i łzy, bez przesady, perspektywa basenu, Nutella!, Spaghetti!, kurki w śmietanie!, deser!, ciasto do babci!, !!!, mam dość, potwór w lustrze!, ALARM, ALARM!, Houston mamy problem wy zawsze go macie, zamulanie przed kompem, posiedzenia na forum, dramat, tragedia, ogólnonarodowa żałoba, wyrzuty sumienia, dramat, łzy, kolejny dodatkowy kilogram, nadrabiam czytelnicze zaległości, rzucam "Imieniem róży" o ścianę, tynk odpada, zaklejam, odpada, zaklejam, odpada, wkurwiam się, zaklejam, odpada., zwywam posiłki, kolejny kilogram, ćwiczę, to nic nie daje, rezygnuję, żrę różne fajne rzeczy, dopadają mnie wyrzuty sumienia, zachowuję się okropnie, czekam na okres, ale okazuje się, że jestem wredna z natury, LODY!:), oponka na brzuchu jakby coraz większa, za dużo wolnego czasu, jestem ciągle głodna, Help Me! Sweet Jezus!, boję się stawać na wadze, ale oczy mam i lustro w łazience mam, cholera. Gdy przechodnie przechodzą, ja obserwujȩ ich spieszących siȩ, zamyślonych, znużonych, po krokach można bez trudu rozpoznać ich przeszłość Przyczajam siȩ na nich z ukrycia dostrzegam ich gierki, maski na twarzach, udawanie, to wstrętne lecz jakże na czasie. Przejdź, przejdź, przejdzie Ostatnia pozostanie Dziecko tylko od święta, Faktycznie tylko ono przedstawia prawdę taką jaka jest bez odwoływania się do systemu pojęć Już jesień, jeszcze wczoraj było lato, upływ czasu mnie zaskakuje, jakby przyspieszał, zamyślam się nad moim wiekiem Przejdź, przejdź, przejdzie Ostatnia pozostanie Każdy miesiąc ma różny cykl To głupie, obracam się w czasie z jednego stanu w drugi waham się nieustannie Czas przynagla by szukać równowagi Osądzając ludzi szukam kierunku co zmienić w sobie by stać się wolna Głosy wyzwalają się i ukazują w witrynach świata w nieustannym ruchu, ciała tańczące w osmozie, ślizgają, drżą, łączą i nieodparcie przyciągają Czas przynagla by wyrazić wszystkie emocje i niedopowiedzenia niech sprawiedliwość stanie się w naszych biednych, uśpionych życiach Przejdź, przejdź, przejdzie Ostatnia pozostanie