Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Ja już wiem

Może późno, ale nie miałam ochoty epatować napuszonymi tekstami. Chodzi pozornie nie o pieniądze. Chodzi o Powstanie. Mój dziadek był łącznikiem. I nie będę opowiadać jakie to on miał zadania, jak się narażał, ile razy uniknął kuli itd. To w sumie wszyscy możecie sobie opowiedzieć. Ostatnio powiedział tylko jedno zdanie, niby do siebie, ale jak się ma tak dobry słuch jak ja to... No wiecie. "I oni się dziwią, że ja jestem nerwowy". Szczerze mówiąc, gdybym się chowała przed Niemcami w katafalku (czy czymś w tym stylu, akurat mi odpowiednie słowo wypadło z głowy)też bym potem była nerwowa. I jakbym dostała kulkę w udo też bym była nerwowa. I jakbym uniknęła rozstrzelania to też bym była nerwowa. A potem taki dupek z telewizji, którego poddano zabiegowi przeszczepu mózgu z ciała krowy mówi, że woli iść na koncert Madonny i w zasadzie po co te całe obchody, skoro w każdym dniu w zasadzie zdarzyło się coś, co by można uczcić. Więc idź sobie koleś na tą Madonnę (w stosunku do której szczerze mówiąc nie mam jakiś negatywnych uczuć, a nawet powiem, że była pewnym składnikiem mojego dzieciństwa i choćby z tego względu... No ale Powstanie jest chyba ważniejsze od trząchania dupą)i skacz sobie do woli, ale błagam! nie próbuj pretendować do miana autorytetu i nie rób ludziom wody z mózgu. Ach, jeszcze pan Biedronek (Biedroniu [no nie napiszę tego nazwiska, bo mnie jeszcze wsadzą] na pewno kojarzycie, chyba, że jesteście wybitnymi ignorantami w kwestii politycznej), który ceni wyżej wspomnianą artystkę za propagowanie tekstów, traktujących o wolności człowieka i pokoju. Panie Biedronku, ja pana bardzo proszę, niech pan sobie będzie jakiej orientacji pan sobie chce (nawet drugą Anną Grocką pan może być, mnie tam to nie przeszkadza), tylko niech pan nie wmawia ludziom bzdur. Za wolność i pokój walczyli nasi dziadkowie, babcie et cetera, et cetera, żeby pan sobie teraz mógł latać w różowej koszuli na paradzie równości, wymachując pluszowym jednorożcem. Ja już nie mam słów. Ja już rozumiem dlaczego ludzie w moim wieku zachowują się tak, a nie inaczej, dlaczego mają większy szacunek do napoju Frugo (mniam)niż do własnej matki czy nauczyciela. Już wiem, dlaczego wolą Madonnę od Muzeum Powstania Warszawskiego, a na wycieczce wolą się nażreć, zamiast oglądać zabytki. Już wiem, dlaczego historia nie jest potrzebna. Aczkolwiek tutaj przyczyna dowolnie wymienia się ze skutkiem. A każdy, kto się zwróci z pogardą na temat Powstania, dostanie ode mnie w ryj. Bo ja wiem, że należy poznać historię, by zrozumieć, co się dzieje współcześnie. Zresztą o tym już pisałam. I każdy taki dostanie w ryj, bo czuję się częściową Warszawianką, bo stamtąd pochodzę, bo mam szacunek dla mojego dziadka oraz wszystkich tych, dla których hasło "Bóg, honor, Ojczyzna" nie było tylko pustym sloganem, bo wkurwia mnie rzeczywistość i najchętniej opuściłabym ten grajdół, tą zasraną Polskę, ale nie mogę. Nie mogę. Nie mogłabym ze względu na tych, co (górnolotne, skomplikowane dwa słowa)przelali krew w czasie całej wojny i którzy potem byli prześladowani w komunizmie, którzy mieli nadzieję na lepszą Polskę, wolną Polskę i chyba nie wyobrażali sobie czegoś takiego. I następnym razem dam takiemu w ryj (temu czy owemu z telewizji nie mogę, ale może kiedyś)by tą moją przemocą jednorazową wyrazić wszystko to, co wyraziłam w tym poście i jeszcze więcej. Ja już wiem. A wy?

13 komentarzy:

  1. Szczerze to nie słyszałem wypowiedzi, żeby ignorować rocznicę powstania, serio.

    Wręcz przeciwnie, jestem byłem bombardowany informacjami o nim. Wiem, pamięć nie powinna zginąć, ale nie dziwię się, że powstańcy chcą zastrzec kotwicę skoro w przyszłym roku będziemy jeść frytki w maku w jej kształcie (to moje domysły, ale bym się nie zdziwił).

    Dodatkowo, same obchody zaczęły wyglądać jak kabaret. Kurde, my to powstanie przegraliśmy. Ba, to była jedna wielka rzeź, w ciągu pierwszego tygodnia zginęło ok. 70tysięcy ludzi. Nawet w Oświęcimiu nie mieli takich wyników.

    Oczywiście, trzeba pamiętać o tym powstaniu i ja tego nie neguję (ba sam obchodzę, bo w sumie nikt cała moja męska część rodziny [która mieszkała w wawie] brała udział w powstaniu a żeńską wywieźli na bezpieczną wieś).

    Ale zapominamy o takich o rocznicach które rzeczywiście powinniśmy obchodzić z pompą. Jak dzień niepodległości czy powstanie wielkopolskie. Bo te bitwy wygraliśmy. A nasze społeczeństwo jest zbyt martyrologiczne, wolimy czcić bardziej od dnia odzyskania nie podległości, jeden z najgorszych w skutkach zrywów. Tu też powiem, nie uważam, że był błędny, mieli pecha, że Niemcy się wrócili.

    Ale jednak przegraliśmy, więc zapalmy cicho nad nimi znicz i idźmy na koncert Madonny, bo oto oni walczyli. Na pewno nie o gwizdy na Powązkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja słyszałam mnóstwo.
      Przegrywa ten, który rezygnuje, nie próbuje i nie walczy. A przebieg P. miał być inny, dzięki m.in Ruskim, do których się modli nasz rząd, wyszło jak wyszło.
      Oni walczyli o honor.
      Ja uważam, że bez P. byłoby jeszcze gorzej.
      Powstanie Wielkopolskie zapomniane ze względu na szerzącą się ignorancję. A upamiętniamy P. nie świętujemy, świętuje się uroczystości wesołe.
      Gwizdy na Powązkach to wybryk, nie mający nic wspólnego z obchodami, a jedynie z głupotą, więc bardzo proszę, abyś tego nie łączył.
      Powiedz mi tylko, czy naprawdę konieczne było organizowanie koncertu Madonny akurat w tym dniu? Nie zgadzam się na to, bo mogła przyjechać w dowolnym dniu roku, ale jakoś tak się złożyło... I dlatego nie pojechałam na ten koncert. Bo są rzeczy ważne i ważniejsze.

      Usuń
  2. Brawo za powyższy wpis. Dorzucę swoje trzy grosze:
    Mnie denerwują ignoranci historyczni. Ja rozumiem, że można za babraniem się w dawnych dziejach nie przepadać. Ja rozumiem, że z racji mojej pasji mam skrzywiony punkt widzenia. Ja wszystko rozumiem. Ale do cholery, jeśli coś jest wyjątkowo ważne, to jest wyjątkowo ważne! Przyznam się szczerze i bez bicia:
    W tym roku nie śledziłem wydarzeń związanych z obchodami powstania. Powód główny to po prostu to, że ostatnio rzadko mam dostęp do komputera, a tv służy mi jak zawsze do oglądania sportu. NATOMIAST: wydaje mi się, że nie oglądając tv nawet w dzień rocznicy powstania nie tracę dużo. Jeśli takie szkodniki jak Biedroń i jemu podobni, postępowi i idący z duchem czasu politykierzy są pytani o coś w kontekście Powstania Warszawskiego i udzielają odpowiedzi w telewizyjnym prime time to ja nie mam nic więcej do powiedzenia. Tzn. mam: skandal! Ten folklor polityczny musi się skończyć, ale chyba jaka kultura przeciętnego obywatela, takie późniejsze wybory.... To tak dygresyjnie.

    Wracając do powstania: można zaobserwować kilka cech charakterystycznych, dotyczących tego wydarzenia. Po pierwsze oświeceni specjaliści od tzw. polityki historycznej uzurpują sobie prawo do tego, by ich jednie słuszna wizja uprawiania historii była nr 1. Stąd te ugładzanie samego powstania, stąd kotwica, która wali drzwami i oknami, a gdzieś tam pomiędzy się człowiek zastanawia czy my jeszcze wiemy czym było powstanie, czy wiemy ile osób zginęło, czy rozumiemy dramatyzm ówczesnej sytuacji?

    A wszystko w imię tego, by nowoczesny naród nie był zbyt martyrologiczny. Denerwuje mnie, że u steru rządów jest banda ludzi o jednym i jedynie słusznym punkcie widzenia, a ten punkt widzenia to trochę taki pozytywizm XXI wieku. Czyli "skupiamy sie na sukcesach, porażek nie rozpamiętujemy, cierpienie jest dla frajerów i zacofanych, a my, młodzi, piękni możemy kotwicą zamieszać herbatę, bo dla nas historia jest istotna, ale nie podchodzimy do niej na klęczkach". Tylko, że dla mnie to postawa, która ma krótkie nogi i jeśli z rocznicy smutnej robi się folklor w imię wyzbycia się martyrologii to ja już wolę być starym romantykiem i uronić łzę, albo spojrzeć w niebo w ciszy o godzinie 17.00 1 sierpnia.

    Przepraszam za ten nadmiar wypowiedzi, ale jakoś tak musiałem gdzieś wyrzucić swoje frustracje. Gratuluję porządnego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wpis, który mnie podbudował, że nie tylko ja jestem, jakby niektórzy powiedzieli "Oszołomem i prawicowym katolem" (bo jak się podpadnie ogólnie, to wiadomo, do jakiego środowiska go przypisują).
      Ja zacytuję tylko słowa Kaczmarskiego, które sprawiają, że historia jest dla mnie ważna: "Pamiętamy, co było, więc wiemy co będzie". Ale ludzie w moim wieku mają inne priorytety i wolą być szczęśliwymi idiotami.

      Usuń
    2. Wolę, żeby nie myśleli o tym, niż mają "zabierać" tylko dla siebie to, bo to oni są prawdziwymi polakami. Albo dla kiboli skandujących Bóg Honor i Ojczyzna, by potem mi wpierdolić i zajebać portfel.

      Usuń
    3. Kibole są prymitywami, ale czy ktoś dla kogo historia jest ważna musi być albo katolikiem, albo kibolem? I choć ja jestem katolikiem to nie krzyczę w imię ojczyzny, że Żydów należy zagazować. Tak samo jak nie twierdzę, że jestem bardziej Polakiem od innych. Jedni (prawa strona) i drudzy (lewa strona) powołują się na jakieś dyrdymały i hasła rodem z XIX wieku. Narodowcy na hasła gdzieś z gatunku ORN, lewactwo na płasko rozumianego Gombrowicza, czyli "naród jest zły! Nowoczesny Polak to indywidualista nieobarczony formą narodową!". Irytuje mnie te popadanie w skrajności, a znajomość historii jest ważna choćby dlatego, że nic w życiu, że tak powiem społecznym nie pojawia się znikąd. Dmowski i Gombrowicz to ojcowie takiego myślenia jakie reprezentują dzisiejsi, zabarykadowani własnymi poglądami ludzie.

      Usuń
    4. Tylko że dla nich nie jest ważna historia, oni ją na chwilę wzięli bo jest im potrzebna.

      Jeśli jesteś Katolikiem to nawet nie powinieneś myśleć o paleniu Żydów czy tam gazowaniu.

      Ja jestem skrajnym cetralem. Chcę łączyć co najlepsze z prawicy i lewicy. Ale tak jest trudno, więc wolę od polityki się trzymać z daleka.

      Usuń
  3. Opinie o Powstaniu Warszawskim są różne. Jedni mówią, że było zupełnie zbędne, że przyniosło śmierć wielu niewinnym ludziom. Inni za to chwalą fakt, że Polacy walczyli o lepsze jutro i nie zamierzali się poddawać. Jedno jest pewne - jakikolwiek był wynik tego zrywu, poświęcenie powstańców zasługuje na szacunek. Szkoda tylko, że społeczeństwo polskie zbyt bardzo skupia się na porażkach i męczeństwie, zamiast na zwycięstwach i sukcesach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo porażki, jak i zwycięstwa należy konserwować, bo to nasza historia.
      Ja jednakowoż uważam, że wszyscy mówiący jakie to Powstanie było niepotrzebne, nie byliby w stanie poświęcić młodość, a czasem życie dla ojczyzny, którą mają w dupie.

      Usuń
  4. Napisałabym coś mądrego, długiego i pełnego inteligentnych wyrazów, ale chyba się powstrzymam. Nie, na pewno się powstrzymam, dla dobra własnego i reszty społeczeństwa.

    Napiszę tylko, że wpis wyczarowałaś iście epicki. I że lubię historię, i że nienawidzę ignorancji.

    Ale nie no, spoko, powstanie było dawno. Idźmy wszyscy na Madonnę, ahoj.

    Co do dawania w ryj... Pomóc ci? Co prawda nie mam jakoś dużo siły, ale dysponuję wiatrówką i masą śrutu. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam wywiad z ludźmi przed koncertem Madonny. Mówili, że rano i popołudniu uczestniczyli w obchodach a wieczorem szli na koncert. Nie ujmowało im to patriotyzmu (przynajmniej tym, którzy sensownie wypowiadali się w tym reportażu). Wg. mnie taka kolej rzeczy (obchody-koncert)jest do pogodzenia i gdybym była w takiej sytuacji to najprawdopodobniej tak bym postąpiła.

    Nie chcę być tutaj ignorantką. Oczywiście, o powstaniu trzeba pamiętać. Tak samo jak trzeba znać historię i mieć dla niej szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na wszystko można znaleźć czas, tak jak to wyżej powiedziała Break. Widać ludzie potrafili znaleźć czas na uczczenie historii i na rozrywkę.

    Dobrze robisz, bij ludzi po mordach. Ja do ignorancji powoli się przyzwyczajam, już nie jest dla mnie takim szokiem, ale staram się też z nią walczyć, ale nie na terenie naszego kraju (głównie dlatego, że nie mogę). Na każdym kroku podkreślam, że jestem Polką i jestem dumna z mojej ojczyzny. Cóż, sytuacja jest teraz, jaka jest, ale mimo wszystko jest się czym pochwalić. I ja tak właśnie robię zagranicą.

    Historia wg mnie jest bardzo ważnym elementem kultury i nie rozumiem, dlaczego nie poświęca się jej tyle uwagi co przedmiotom ścisłym. Fajnie, że ktoś potrafi matematykę na poziomie zaawansowanym, ale trochę głupio, żeby nie wiedział, kiedy zaczęła się, na przykład, Pierwsza Wojna Światowa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze nie dziwię się dziadkowi. Należy mu się głęboki szacunek i dużo zrozumienia. Ale kto tego nie przeżył, ten nie rozumie...

    Nie jestem jakąś fanatyczką historii, nie uważam też, że powinno się znać ją dokładnie i ze szczegółami. Ale niektóre daty i wydarzenia znać by po prostu wypadało.

    OdpowiedzUsuń