Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

środa, 4 lipca 2012

Kiedy umrę Kochanie...

Moim zdaniem powinniśmy mieć zainteresowania, które nadają naszemu życiu sens, musimy robić tak, aby pozostał po nas ślad, w sercu ludzi, na kartce papieru, w głowie. Za chwilę odejdziemy, za chwilę nas nie będzie, zostaną uschnięte kwiaty w wazonie, resztki atramentu. Szczerze mówiąc ostatnio coraz bardziej wątpię w życie po śmierci. Mój ojciec uważa, że to absurd, bo jaki wtedy byłby sens naszego istnienia. To bardzo proste - mamy przejść przez życie nie oszczędzając się. Mamy pozostawiać właśnie taki mały ślad na sercu innych. Nie możemy żyć przed telewizorem, musimy wykorzystywać każdą chwilę, poświęcać się temu, co kochamy. Dlatego tak bardzo wściekła jestem na wszechogarniającą głupotę, ignorancję i tumiwisizm. Za każdym razem, kiedy idę do naszego bielskiego "Teatru Polskiego", przeważnie na jakąś ambitniejszą sztukę (chociaż komedie też są niesamowite, co tu kryć, bielska ekipa aktorska jest świetna, pracuje na wysokim poziomie), która zmusza mnie do myślenia, obiecuję sobie, że wezmę to moje biedne, zmarniałe, podeschłe życie we własne ręce. Niestety, sytuacja mnie przerasta, nie daję sobie rady. Odwlekam to, czując się w pewien sposób usprawiedliwiona. DOM, nie wiem czy ma tak właśnie wyglądać. Kiedy patrzę co się dzieje z dziewczynkami, które stają się dziwkami (głupia nieświadomości, czemu trwałaś tak długo, a jeżeli tak długo, to dlaczego w ogóle przestałaś trwać?) Mam dwie piosenki. Jedna to Janusz Radek, z tekstem Haliny Poświatowskiej, polskiej poetki. Właściwie powinnam napisać Poetki. Poetki, która miała wrodzoną wadę serca, z którą zmagała się całe życie. Jego przeważającą część spędziła w szpitalu, gdzie poznała Adolfa Poświatowskiego.Pobrali się w 1954 roku,(poetka miała 19 lat) dwa lata później mąż Haliny zmarł.Dziesięć lat później choroba zaczęła brać górę i wtedy Halina zaczęła pisać do Adolfa wiersze... Druga piosenka z Nosowską, myślę, że optymistyczna. Obie piękne, inne, z innym przesłaniem. Przy pierwszej płaczę, kiedy słucham drugiej na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

14 komentarzy:

  1. Twój ojciec ma rację.
    Ja za to nie robię nic, żeby zaistnieć. Żyję po swojemu zgodnie z własnymi zasadami i chociaż piszę, że Twój ojciec ma rację, nic jeszcze nie zrobiłam.
    Może jedynie w sercach ludzkich można coś pozostawić, coś, co ludzie będą "kultywować", chociaż nie będą pamiętali skąd to się wzięło. Jeden człowiek w sumie wiele może. Może zmienić czyiś światopogląd. To dużo. Co prawda jest to długotrwały proces, ale zawsze to coś daje. Hm, gdyby tak postrzegać, to każdy już zrobił wiele! :)

    Dodaję, ciekawie piszesz. LUBIĘ TO! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak właściwie to jest u Ciebie z odpisywaniem na komentarze? Odpisałam na Twój pod moją notką, ale jak coś to mogę się dostosować.

      Miłego dnia :-)

      Usuń
    2. Po prostu nie wchodziłam za bardzo na mojego bloga ostatnio, ale odpisuję zazwyczaj. Chyba, że ogarnia mnie NIEMOC. I nie wiem, co napisać.

      Usuń
    3. Mój ojciec uważa, że religia jest sensem naszego istnienia, ja uważam, że mamy pozostawić ślad, nie wiem, z czym się zgadzasz, moja notka jest zapewne chaotic, i przez to nikt się nie może połapać o co chodzi.

      Usuń
    4. A, to tak, zgadzam się z Tobą, nie z Twoim tatą. Czasami piszę komentarze z pamięci (to jest, nie upewniam się co do treści notki) i czasem to tak wychodzi, niekoniecznie przez chaos (nie zauważyłam).
      Zgodziłabym się z Twoim tatą co do innych ludzi. Dla niektórych to sens życia, dla mnie nie. Już pewnie domyślasz się, dlaczego. Nadal mi trudno powiedzieć - 'nie wierzę', bo czuję niewidzialną krytykę. Miałam parę takich sytuacji i kiedy o tym pomyślę, w mojej wyobraźni pojawia się czarna plamka - to znaczy pierwsze skojarzenie - niewierzący, czyli zły. Tak niektórzy myślą do teraz i to tak jakoś...

      Oj tam.

      Usuń
    5. A ja nie mam pojęcia jak ogarnąć moje życie duchowe (jak to fatalnie brzmi). Gdzieś głęboko w podświadomości tkwi wtłoczony światopogląd rodzinny. Natomiast rozczarowanie, jakiego dostarczam ojcu przeważa. Nigdy nie będę poprawną katoliczką, popierającą konkretną partię polityczną.

      Usuń
    6. Le fu, partie.
      Szczerze mówiąc, można byłoby założyć nową. Taką normalną. Na pewno nie w stylu PiS ani PO ani SLD. Tylko czy taka utopia ma szansę istnieć...?

      W końcu poukładasz. Na pewno. Znam jedną osobę, która póki się ze mną kolegowała to była dalsza religii (nie, ja jej nie namawiałam na brak wiary, nie rozprawiałyśmy o tym) - że tak to dziwnie ujmę, a teraz stała się przykładną katoliczką. Może to taki okres w życiu, okres zwątpienia... no tak, ona wtedy była w Twoim wieku. Chyba każdy musi to przejść.

      Ja mam za to nadzieję, że Twój port będzie stałym portem wielu statków. Byłoby idealnie! Znaleźć przyjaciela to jest jak znalezienie skarbu przez pomyłkę. Kto by się nie cieszył? :-)

      Usuń
  2. Dokładnie. Piosenkę tytułową znam, aż na dobrze :) Za Kasię dziękuję, swietna :) Niby tak samo, ale inaczej. Do teatru również chodzę i bardzo lubię :) Nawet jakbym chciała się czegoś przyczepić, to ni ma jak, no po prostu nie mogę. Zgadzam się całkowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, ja o czymś takim myślę na okrągło (no, jako przerwy od wrestlingu). Pluję sobie w brodę, że zamiast wyjść i choćby tułać się po swoim mieście, to siedzę przed kompem i marnuję czas. Wiesz, już mi zleciały ze trzy tygodnie wakacji i niczego nie zrobiłam, chociaż miałam mnóstwo planów. I widzisz, za każdym razem to sobie powtarzam i kończy się jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zachwycona piosenką Janusza Radka. Wstyd się przyznać ale wcześniej jej nie znałam a teraz odtwarzam już po raz trzeci. Dziękuję za nią, jakoś tak idealnie pasuje do wczorajszej, dzisiejszej i kto wie czy również nie jutrzejszej mnie.
    A co do życia po śmierci. Jestem przekonana, że jest. Bo przecież nie możemy tak po prostu zniknąć. Cała wieczność w drewnie, dwa metry pod ziemią, z robalami? Nie, ja dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ' Niestety życie nie jest takie jak nasze wyobrażenia na miarę "Ani z Zielonego Wzgórza" ' Chyba sobie to gdzieś napiszę.

      Usuń
    2. Życie wieczne z harfą wśród aniołków? Nierealne. Poza tym tam musi być cholernie nudno.
      I będziesz cytować. Stanę się sławna, a moją wypowiedź wpiszą do Księgi Przysłów i Sentencji.

      Usuń