Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.
piątek, 1 czerwca 2012
Wolę nie pisać, jakie mam poglądy
W życiu każdego człowieka przychodzi taki czas, kiedy zaczyna sobie zadawać pytania. Pytania pozornie retoryczne, a jednak kryjące w sobie cały ból istnienia, o zabarwieniu wysoce emocjonalnym.
Tak na przykład młodzian dwudziestoczteroletni, siedząc w pociągu relacji Warszawa-Bydgoszcz (Kielce, Gliwice, Białystok, i inne miasta, albo miasteczka, albo wsie, względnie wygwizdółki) pomiędzy kawą wysoce wagonową, w całej swej istocie pasującą do PKP, gazetą popularno-naukową (codzienną, tygodnikiem, miesięcznikiem. Książką?) a widokiem z okna, znajduje niestety taki fragment czasu, w którym może sobie pozwolić na myślenie. Oczywiście młodzian taki zazwyczaj drzemie, rozmawia przez komórkę, pisze smsy, ślęczy nad laptopem (notebookiem, tabletem) i tym podobne i tak dalej. Jednakowoż ważkie pytania, typu „Dlaczego ja do cholery jasnej studiuję Kulturoznawstwo, po którym znalezienie dobrze opłacanej (albo jakiejkolwiek) pracy graniczy z cudem?”
Nie wspomnę tu już o klasycznych pytaniach w stylu „Co ja robię tu, co ty tutaj robisz?”, ani wysoce egzystencjalnych „Czy istnieje życie po życiu? Dlaczego Bóg jest niesprawiedliwy? Kiedy umrzemy?” Wspomnę o kobiecie czterdziestoletniej, która na widok króliczka, który przeleżał w kartonie z książkami dwadzieścia lat, do którego czuła kiedyś sentyment, zaczyna myśleć o tym, jak ten czas leci. Staje owa kobieta przed lustrem i myśli o dniu kapitulacji.
Albo warto zauważyć gimnazjalistę z klasy trzeciej, który dzięki nowej reformie pani minister, której imienia wolę nie wymawiać, albowiem chcę uniknąć skurczu trzewi, będzie musiał w wieku piętnastu, opcjonalnie szesnastu lat wybierać nie tylko na jakie studia chce iść, ale także w stronę którego uniwersytetu zamierza skierować swe kroki. Gimnazjalista ten przeżywa kryzys być może najgorszy, ponieważ musi uczyć się sinusów, cosinusów i zgłębiać inne, równie intrygujące zagadnienia, z przeświadczeniem, że i tak nie znajdzie pracy. Co więcej, gimnazjalista ten (dodam, a jak, że jest ukierunkowany humanistycznie) ma świadomość, iż będzie tyrał za grosze do sześćdziesiątego siódmego roku życia, po czym, jeśli dożyje, będzie dostawać emerytury 500 złotych miesięcznie, i podczas gdy emeryt niemiecki czy francuski, będą wystawać w kolejce na lotnisku, przed lotem na Bora-Bora, czy inne Karaiby, on będzie siedział (półleżał, stał…umierał?) w kolejce do lekarza, który przepisze mu leki nierefundowane, a wykupienie ich pożre mu pół z emerytury, następne pół zjedzą rachunki. I przeciętnemu polskiemu gimnazjaliście, który kiedyś będzie emerytem (oczywiście jeśli dożyje) śnią się sześćdziesięciosiedmioletnie pielęgniarki wbijające mu igłę w dłoń. Więc przeciętny polski gimnazjalista, nie ma wcale złudzeń co do przyszłej kariery. Wie, że jego jedynym ambitnym zajęciem w wieku sześćdziesięciusiedmiu lat na emeryturze będzie wypełnienie PITA, wcale nie tego od Angeliny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Żeby tylko sinusów. Później czekają go czasy liceum, logarytmy i te sprawy. Nie przyda mu się to w życiu codziennym, o ile nie zamierza wiązać go z matmą. Poza tym tak jest ze wszystkim. Powinniśmy znać podstawy,a od reszty mamy specjalistów. Być ekspertem 1 dziedziny :)
OdpowiedzUsuńSzablon, aż ślinka cieknie ... mniaaam ^^ I to, że jest tu moja ukochana Nosowska. Cudo. I że nie natknęłam się na tego bloga nigdy wcześniej, dziwne. Tak, czy inaczej zapraszam do mnie http://www.dziewczyna-z-bloga.blogspot.com/
Z drugiej strony wykształcenie ogólne jest ważne, inaczej bylibyśmy jednostronnie ukierunkowanymi idiotami. Nie ma złotego środka. Natomiast nie pozostawia wątpliwości, że mamy mnóstwo absolwentów wyższych uczelni, którzy nie znajdują pracy, a bardzo mało specjalistów w danej dziedzinie, z wykształceniem zawodowym, na których mamy zapotrzebowanie. Inną inszością jest jakość wykształcenia wyższego. Ilość niestety nie przechodzi w jakość. No i pracodawcy wymagają doświadczenia zawodowego, którego nie sposób zdobyć. Koło się zamyka.
OdpowiedzUsuńHey rządzi, bardzo lubię ten zespół. Cieszę się, że jednak trafiłaś na mojego bloga i oczywiście zostań dłużej ;)
Jak tak spojrzę na Polskę z tej perspektywy, to cieszę się, że wyemigrowałam. Fakt, że żyję w Hiszpanii, która wesołym krokiem powoli zbliża się w kierunku Grecji, ale życie tu jest dużo łatwiejsze, to przyznam. Oczywiście, mam zamiar stąd wyjechać, jeżeli tylko będę mogła, ale to na razie takie plany na daleką przyszłość.
OdpowiedzUsuń+ Też idę na humana! Co tam, najwyżej będę czyścić komuś buty albo pomagać greckiemu rybakowi (strasznie często wspominam o tym rybaku).
[AntisocialParanoic, ale zapraszam też na tego bloga]
Będziemy się realizować w czyszczeniu kibli. Już widzę te rozmowy: jakiego płynu używasz do sracza?
UsuńChcesz wrócić do Polski?
Mówią, że żadna praca nie hańbi. Najważniejsze, żeby jakaś była i pieniądze też.
UsuńDo Polski? Na wakacje owszem, ale żeby żyć to nie. Odzwyczaiłam się i nie chcę zaczynać wszystkiego od nowa. Zresztą, nawet nie miałabym możliwości.
+ GLIWICE! Nie zauważyłam, że tam wymieniłaś. :D
.... z takiej smutnej perspektywy na to wszystko spojrzałaś. Ja jestem teraz tą gimnazjalistką i przeżywam kryzys. Może nie do końca jest to związane akurat z tym wyborem drogi życiowej, chociaż właściwie to tak. Chodzi o ten wybór liceum. Dobrze, że jest kilku ludzi i kilka wydarzeń, które sprawiają, że nie wariuję. A może jednak wariuję? U mnie nn... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPS. 68 letnie pielęgniarka wbijająca igłę...brrr
Nie wariuj, życie jest zbyt porąbane, żeby się przejmować. Ja też idę do liceum, nawet jeszcze nie wiem którego, bo jak ze wszystkim nie umiem się zdecydować.
UsuńMyślę, że kryzys minie, chociaż coraz częściej nachodzą mnie czarne myśli.
PS. No właśnie...