Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

czwartek, 21 czerwca 2012

Bycie mężczyzną surowo zakazane.

Jedni mówią, że jestem mała i słodka. Inni mówią, że jestem mała i wredna (osobiście skłaniam się do tej drugiej wersji, no ale już trochę Się znam). Moja mama mówi, że jestem żmijka. Mój tata zwraca się do mnie w chwilach szczególnego uniesienia per "gówniaro" (takie chwile zdarzają się bardzo często). Moi koledzy nie mówią (oni nawet nie myślą), tylko patrzą znacząco. Pani Bibliotekarka twierdzi, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Dla większości społeczeństwa jestem po prostu nienormalna, dla Sary nie wiem jaka, ale chyba trochę mnie lubi. Łysa nigdy mi nic nie powiedziała. A G. wie jaka jestem. I właściwie nie o tym miała być ta notka, tylko o facetach. Więc powiem tylko, że G. zna mnie lepiej niż mój ojciec, który chyba sądzi, iż "jak było w szkole" spowoduje z mojej strony lawinę zwierzeń. Oczywiście ojciec nie jest zły, tylko naprawdę nic o mnie nie wie. Nic, chociaż mieszkamy pod jednym dachem od 16 lat (może kojarzy tylko chwile, kiedy np. zamykam się w łazience i oświadczam, że tam umrę, albo wyłażę oknem, oraz te kiedy krzyczę, wrzeszczę i okazuję ogólne niezadowolenie). G.chyba zrobił mi rentgen duszy. Nie wiem jak on to zrobił. Nie jest żadnym psychologiem (tacy psychologowie to zazwyczaj o dupę rozbić). G.ma 40 lat. Tak, więc jestem wredna. Szczególnie dla chłopaków. Faceci są jak kible - albo zasrani, albo zajęci. Sprawdza się właściwie zawsze. Moja dewiza życiowa. Dawid jest jedyną osobą na całej kuli ziemskiej, z którą się nigdy nie pokłóciłam. I on jest wyjątkiem. Z M. kłócę się niemal zawsze. Z tatą również i z W. Podmiot nie ma u mnie szans (skrót od podmiot darzący uwielbieniem). Ale lesbą nie jestem. Po prostu nie lubię chłopaków. Bardzo chaotyczna ta moja notka dzisiaj, ale wylewam z siebie to, co czuję. Amen.

5 komentarzy:

  1. Oj, ale dużo o tych chłopakach :P

    Ze mną też się jeszcze nie pokłóciłaś :P

    Buziaczki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze lubię facetów, głównie dzięki moim kolegom z klasy.
    O jaa naprawdę dzięki mnie nie masz depresji? Bardzo mnie to cieszy :) Chociaż ja też miewam doły. W ogóle te moje huśtawki nastrojów są jakieś patologiczne, ale na szczęście z dołków udaje mi się wychodzić. Po prostu smutno mi z powodu końca gimnazjum, bardzo polubiłam moją klasę. Przez wakacje będę musiała jakoś ochłonąć. Trzymaj się! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że do tego trzeba po prostu dorosnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Faceci są jak kible - albo zasrani, albo zajęci." - Najlepszy tekst jaki ostatnio słyszałam! ;p
    Czy ja wiem, że do tego trzeba dorosnąć.. Ja mam 18 lat i mam podobne zdanie, lubię ich jako kolegów, przyjaciół ale nie uważam, że są mi w życiu aż potrzebni..

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dzielę w normalnych kontaktach towarzyskich ludzi na dwa obozy: kobiety i mężczyzn. Są faceci z którymi fajnie mi się rozmawia i tak samo nie z każdą dziewczyną umiem się porozumieć. Jeżeli chodzi o płeć przeciwną to o wiele łatwiej da się z nimi pogadać na tematy głupie i przejść na tzw. luźną rozmowę (kiedy nie dba się o co się mówi i jak) I to jest fajne.
    Jeżeli chodzi o zakochiwanie się. Jestem w stanie wyobrazić sobie faceta w roli partnera ale z racji tego, że w normalnych kontaktach jak wcześniej mówiłam nie dzielę ludzi, tak nie widzę w każdym facecie mojego "przyszłego męża" xD

    OdpowiedzUsuń