Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

środa, 20 lutego 2013

Rzal i bul

Czy po prostu czasem czujecie się beznadziejnie? Mam tak co chwilę. Czy zastanawialiście się, dlaczego tak się dzieje? Ja wiele razy. Cóż...
Żyjemy w erze "be on time": rozmiarów XXS, hipsterskich bryli na pół twarzy, diet "7 kalorii" (notabene tyle ma oliwka, pamiętam z Bridget Jones), pedalskich stylowych grzywek, kartonowych kubków z kawą, ajfonów i innych bździągwi, trzynastek w ciąży i każdego inne badziewia, którego nie będę wymieniać, żeby się za bardzo nie denerwować. Z figurą nastoletniego chłopaka jest beznadziejnie, jak masz 160 cm wzrostu. Skoro nie zostaniesz modelką, to powinnaś mieć cycki, a nie kawałek stołu. Najlepiej schowaj lustro, bo na tym etapie wyglądasz niezbyt apetycznie, a o cerze Biebera (jedyna rzecz ładna u Biebera)możesz sobie pomarzyć, ewentualnie snuć tęskne ballady, polewając twarz tonikiem. Twoje uda są za grube, od razu uprzedzam, krótkie spódniczki spal rytualnie w kominku, używając jako podpałki zeszytu z matematyki, której nie ogarniasz. W celu schudnięcia jesz styropian (że niby ryżowe, tak?)i gubisz ostatni ślad biustu. Zbierasz na operację nosa (3,5 tysiąca). Boisz się przejść przez miasto, bo wszyscy na Ciebie patrzą, a ty masz przecież twarz przeoraną trądzikiem, profil żaby, no i jesteś niższa od większości populacji o jakieś dwie głowy lub więcej, masz ubrudzone buty pomimo umycia ich przed wyjściem, a w ogóle to najchętniej zapadłabyś się pod ziemię na widok tych lasek, które idą przed tobą.
Ja TAK MAM. Rozumiem inne dziewczyny, które się źle czują ze sobą.
A prawda jest taka, że dorastanie to istna highway to hell (choć porównanie może niezbyt trafne, biorąc pod uwagę piosenkę - cudo). No. A więc przechodzimy do zasadniczej części tego posta, zainspirowanej przez Masked (http://zielona-czaszka.blogspot.com - nie proście mnie o wstawianie linków, nigdy ich nie widać!)
Chciałabym, żeby mój facet akceptował mnie taką, jaka jestem. Pijącą pięć zielonych herbat dziennie,żeby schudnąć, a potem przeszukującą zamrażarkę w poszukiwaniu lodów. Ważne, żeby czytał książki, nie widzę innej opcji. Taki, który nie będzie zaciągał mnie na imprezę, na której pięćdziesiąt procent ludzi leży urżnięte jak świnia pod ścianami, a drugie pół rzyga gdzie popadnie. No i musi mieć poczucie humoru, inaczej z nim nie wytrzymam, a on nie wytrzyma ze mną. Mógłby wyglądać jak Johnny Depp, albo Vill Valo z brodą, ale nie nalegam. Ale najważniejsze, żeby lubił mój wygląd, mimo iż nie mam takich walorów jak panie z kolorowych magazynów. I żebym się miała do kogo przytulić :)

22 komentarze:

  1. Miło mi, że w jakikolwiek cię zainspirowałam.
    Co do tego wszystkiego - większość dziewczyn, które są normalne [jakkolwiek by to brzmiało w dzisiejszym świecie] ma pewne kompleksy, bo nie przypominają tych wszystkich modelek, które jedzą jedną oliwkę dziennie ;)
    Ja miałam kompleksy przez długi czas i do tej pory mam gorsze chwile, ale myślę, że po miarowej akceptacji siebie jest o wiele łatwiej. Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, jak ja Cię rozumiem... Tyle że na operację nosa zbierać nie muszę, NFZ płaci :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mialam dokładnie wczoraj taki dzień. I właściwie chcę praktycznie dokładnie tego co Ty, jak już ewentualnie mam chcieć. No, oprócz tej wzmianki o Deppie i brodzie ;P
    O, po zielonej się chudnie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie już Ci odpowiedziałam na gadu :]

      Usuń
    2. Po zielonej może i się chudnie, ale zielona wypłukuje żelazo, co skutkuje anemią. xD

      Usuń
  4. Już chciałam Ciebie ganić, jak można się przejmować "normami", ale ja nie jestem lepsza - ostatnio przejmuję się zachowaniem dziewczyn w szkole. Nic nam nie pozostaje tylko się NIE DAĆ, być sobą. Cieszę się, że to pojmujesz. Mi to jeszcze trochę zajmie. Jeszcze się "daje", jeszcze jestem pod ich wpływami, ale wychodzę z tego powoli. Szkoła jest męczarnią, ale dam radę, pokażę im, że jestem lepsza! I Ty też nie daj się, nigdy w życiu - choćby nie wiem co.

    No ba, Twój Wymarzony już istnieje, tylko musi się pojawić:) Najważniejsza akceptacja i szczerość - ale Ty już to wiesz po mojej historii z K. Tak żałuję tego, prawie dwóch lat, ale prawda jest taka, że gdyby nie to, nie wiedziałabym jak bardzo ważna jest szczerość. Nie liczy się tylko miłość, liczy się bycie sobą, nawet w związku - zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiesz, ja sobie mogę fantastycznie mówić, jaka powinnam być i co mam robić, a potem i tak się do tego nie stosuję. Mnie tak się nie chce wracać do szkoły! Mam dość snucia się po korytarzach, nawet w najlepszym towarzystwie, a nauczyciele działają mi na nerwy. Na samą myśl o monosacharydach dostaję dreszczy.

      Historia z K. jest bardzo kształcąca, z tym, że wydaje mi się, iż cały problem leży gdzie indziej. W niedojrzałości do związku bardzo wielu ludzi - dlatego to wszystko się rozpada.

      Usuń
    2. Tak, z tym się zgodzę. Jeszcze jestem w okresie, gdy nie za bardzo potrafię określić CO JAK I GDZIE, ale przynajmniej wiem, że to był problem.

      A widzisz, widzisz. Ja Ci zazdroszczę. Dlatego nie mogłam wpierw odpisać na ten komentarz. Towarzystwo szkolne to tak naprawdę jedyne, czego brak. Nawet wściekli nauczyciele są niczym, gdy ono jest. Już macie monosacharydy!? Co za powalony materiał.

      Usuń
  5. i ja również TAK MAM. Mając w klasie swoją śliczną przyjaciółkę o idealnych nogach, włosach i cerze, albo koleżankę z figurą, o jakiej zawsze marzyłam, to ciężko egzystować w takiej klasie jednocześnie czując się dobrze w swojej skórze. Mam okropne nogi i okropny brzuch. Chyba jedynie lubię swój biust i oczy, i rzęsy. Tyle. Resztę bym z wielką chęcią zamieniła, bo wyglądam źle i taka prawda. Co do krótkich spódnic to zawsze można nosić te ciut dłuższe, zakrywające uda, ale wciąż lekkie i zwiewne, żeby się nie ugotować w upale. Mimo grubych i okropnie wyglądających ud noszę krótkie spodenki (oczywiście nie ZBYT krótkie)no bo bym się ugotowała!
    Co do facetów to w sumie mam podobny pogląd do Ciebie. Ja jeszcze marzę, żeby ten mój (o ile taki będzie, bo w końcu jestem, jaka jestem...) miał ładne oczy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Twoje profilowe zawiera Twoje zdjęcie, to ja z całym przekonaniem mówię, że jesteś śliczna i nie masz się czym przejmować. Nóg nie widziałam co prawda, ale skoro cycki są w porządku, to kto będzie patrzył na nogi...XD
      Ładne oczy, to coś, czego nie wymieniłam, a co jest dla mnie ważne. Oczy są zwierciadłem duszy podobno :) Ja najbardziej lubię brązowe.

      Usuń
    2. Tak, to moje zdjęcie. Dziękuję, że tak uważasz! :)

      Usuń
  6. Ojojoj. Ojojojojojojojojojoj. Też tak mam. Boże, Boże, ale nie będę się tak roztkliwiać, czekam na faceta, co będzie kochał mnie całą, i mój mózg, i mój rozlazły bebech i inne dobrodziejstwa inwentarza XD
    Trzymaj się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że ja się niby roztkliwiam, co?
      Mózg jest najważniejszy, wierz mi!
      Ty też :]

      Usuń
  7. Ostatnio napisałam Starej, że chciałabym być ładna, bo monetami to patrzeć na siebie nie mogę. Czasem staję przed lustrem i myślę: "WOW, jak ładnie dziś wyglądam", a czasem to najchętniej pozbijałabym wszystkie lustra domu. W sumie zależy od dnia czy jestem ładna czy nie:P
    Też wcinam styropian. Ogólnie to możesz podać mi maila to Ci podpowiem kilka fajnych rzeczy, które ogarnęłam podczas poszczenia zamiast słodyczy. I to raczej bez gubienia cycków po drodze (mam nadzieję ;___; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty?! Ty kobieto?! Przecież Ty jesteś śliczna! Rąbnęłam właśnie łbem o biurko, podam Cię do sądu za szkody wyrządzone na zdrowiu w wyniku spowodowanego przez Cb szoku.
      jozefina.bitner@op.pl (mogę Ci podać prywatnego, ale nie tutaj)
      albo gadu: 39205240

      Usuń
  8. Po głębszej analizie komentarzy mam wrażenie, że takie rzeczy przytrafiają się wszystkim. :) Wiesz, musisz znaleźć w sobie mocne punkty i zachwycaj się właśnie nimi! Poza tym, operacja nosa to strasznie kosztowna inwestycja. Jeśli ktoś chce, to ja chętnie przyfanzolę, będzie to za darmo, a jaki ciekawy efekt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie łatwo mówić!
      A jeśli przyfanzolenie ma być gratis to ja poproszę, sama jestem ciekawa efektów xD

      Usuń
  9. Ja tam wyznaję zasadę ,,niech się wstydzi, ten kto widzi"...
    Gaja456

    OdpowiedzUsuń