Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

środa, 13 lutego 2013

Przyszłość to taka czarna świnia

Miśka: Czasami obejmuję barierkę balkonu i patrzę prosto w przyszłość, która nie rysuje się przerażająco na oceanie życia. Uwalniam się od myśli o podatkach, zarobkach, zwolnieniach, bezrobociu, akcyzie, lokatach, pożyczkach, etatach, oszczędnościach, chińskich zupkach i wyborze między paprykarzem szczecińskim za 1,60 a gulaszem wrocławskim za 2,30. Widzę wodę o niebieskości w odcieniu karaibskim i wreszcie wierzę, że na prawdę jestem w stanie spełniać swoje marzenia, łączyć je z pracą, a nie tylko raz na trzy lata oderwać się od wszystkiego i wyjechać na krótki urlop.
Karol: Potem wraca panika. Przerażające, obezwładniające uczucie, które każe mi obliczać oprocentowania i koszty wszystkiego, kalkulować najprostsze wybory, ważyć każdy grosz. Jestem w panice, ogarnia mnie. Nie widzę nic poza nominałami. Nic poza rachunkami za wodę i prąd. Nic poza terminami wywozów śmieci.
Tomek: Buczy kaloryfer: puk-grosz, puk-grosz, puk-gorsz.
Ewa: W nocy nie śpię, bo zastanawiam się jak wybory, które podjęłam wczoraj wpłyną na moje życie za dziesięć lat. Oczyma wyobraźni obserwuję zabiedzoną czterdziestolatkę z przetłuszczonymi włosami, machającą mopem. To ja. Nie widzę wyjścia z tej ze wszech miar oślizłej sytuacji. Muszę czekać.
O rozpaczy wszelkich humanistów! O lęku przed byciem niepotrzebnym i niechcianym, wyrzuconym poza nawias, zapomnianym! Tkwicie w otłuszczonej budce z frytkami i budce portiera. Żebrzecie na rogu ulicy, pod kościołem, ustawiacie się w kolejce po mleko, mąkę i makaron. A potem kasuję bilet w autobusie i moje oczy napełniają się łzami, bo w kwocie nadrukowanej na papierku tkwicie wy.
Jupi jej, przetłumaczyłam po raz pierwszy angielską piosenkę i internety tłumaczenie zaakceptowały! Nie jestem taka beznadziejna, jak twierdzi babka z anglika. A to utwór, który od dawna mam na mp4, a teraz pojawił się teledysk na yt, w trochę innej aranżacji. Mimo wszystko wolę w słuchawkach - jest odlot.

9 komentarzy:

  1. Odcięłam się od blogowej sfery życia, wchodzę do Ciebie, tak bardzo chciałam skomentować ostatni post, a tu już nowy. Ech, życie gna jak dzika wiewiórka a ja siedzę w jakimś zastoju.

    Jak to się stało, kiedy to się stało, że przestaliśmy żyć, a zaczęliśmy kalkulować? Kiedy liczby, procenty, kredyty, podatki, grosze w słoiku za łóżkiem zdominowały nas?
    Nocami nie śpię, mam mdłości, jakieś schizy, co się stanie, jeśli po studiach nie uda mi się zostać na uczelni i wykładać. Gdzie podzieję się z TAK niepraktycznym kierunkiem studiów.
    Kiedy z ludzi staliśmy się kalkulacjami?

    My, ja i przyjaciółka, wzięłyśmy się ostatnio za tłumaczenie piosenek z francuskich musicali, ona tłumaczy z francuskiego, a ja pomagam jej dobrać wystarczająco literackie odpowiedniki francuskich słów (sama francuskiego nie umiem ni w ząb). Czasem nie jest się tak beznadziejnym z danego języka, jak twierdzi nauczyciel, w Twoim przypadku anglistka, w moim rusycystka.
    David Garrett - dzisiaj na woku mówiłam o tym coverze mojej koleżance. Ogólnie wychodzę z założenia, że niektórych utworów nie powinno się przerabiać, ale ten przeczy mojej tezie - na szczęście :)

    Pozdrawiam i uciekam do łaciny :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie życie tak gna, tylko ja jestem dziką wiewiórką, która ma ferie i może pisać posty z dnia na dzień :)

      Na jakim kierunku studiów jesteś, jeśli można spytać?

      Ja gwałcę replay na tym utworze, uwielbiam w ogóle covery rockowych piosenek w wykonaniu osób z klasycznymi instrumentami.

      Łacinę, którą wielbię notabene, proszę ode mnie pozdrowić!
      Mańka

      Usuń
    2. Nie, życie też gna, bo przecież niedawno był Nowy Rok, a dziś już 16 lutego.
      Chciałabym iść na studia bliskowschodnie ze specjalizacją j. hebrajskiego na wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. Co prawda mam plan B i C (rosjoznawstwo albo historia) i rezerwę w postaci indeksu judaistyki, ale jednak opcja pierwsza najbardziej mi odpowiada. Chciałabym potem wykładać hebrajski na UJ.

      Ogólnie lubię muzykę klasyczną, a już wykonanie na pianinie utworów orkiestrowych (np. Taniec ze szpadami Chaczaturiana!) w szczególności, ale taka klasyczna z rokowym brzmieniem - miodzio. Ostatnio żyję tym francuskim musicalem:
      http://www.youtube.com/watch?v=zvSupIEOfHg
      Nie sądziłam, że coś zagrozi takim musicalom jak "Notre Dame de Paris", czy "Le roi Soleil" :)

      Łacina odzdrawia i prosi przekazać, że choć martwa ma się świetnie :)

      Miłego dnia!
      Monika

      Usuń
    3. A, to faktycznie.
      Łał, piękne plany studenckie! Z tym, że może być problem z zostaniem na uczelni - tam siedzą stare grzyby i tylko jak jakiś umrze, to się człowiek może wcisnąć. Wiem od mojej cioci. Ale przecież Ty możesz mieć szczęście :)
      Taniec ze szpadami jest piękny! A za podesłanie musicalu muszę Cię chyba obsypać czekoladą, słucham, słucham i nie mogę przestać.
      Miłej niedzieli :)
      Mań

      Usuń
  2. czasami zamiast żyć i trwać po prostu istniejemy i kalkulujemy wszystko jakby właśnie to miało dać nam szczęście. błąd.

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem dopiero w pierwszej klasie liceum, więc niezbyt martwię się pieniędzmi. Jednak pojawiła się ostatnio perspektywa wyjechania na obóz i wypadałoby zacząć oszczędzać...
    cover Garretta całkiem spoko :) wiadomo, że oryginał to oryginał. Fajny jest jeszcze cover pewnego belgijskiego chóru: http://www.youtube.com/watch?v=Ui2a2KTx60s

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalkulować to jedno, żyć to drugie. Trzeba połączyć to z tamtym i żyć, nie żyć do końca pieniędzmi, bo wtedy to nie jest życie! Z doświadczenia i obserwacji własnej rodziny. Nie chodzi o to, aby się nie martwić, ale o to, aby mieć zdrowe podejście... rozgraniczać.

    Wróciłam na riketsje, coś mi nie pasuje w fixerze - to chyba kwestia niepoprawnych stosunków z większością ludzkości. Wrócę tam w końcu, ale przenosiny muszą być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale czasem rzeczywiście zastanawiam się, co ja będę robić z moim humanistycznym wykształceniem.
      Ja czytam wszystko, co piszesz, obojętnie gdzie to piszesz.

      Usuń