Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.
wtorek, 11 grudnia 2012
Przekupiłam mikrofalówkę, bo Pan tak chciał (jedna z zabaw datami od teraz będzie mi służyć do konstruowania tytułów, bójcie się!)
Nie chce mi się. Siądę na dupie i będę robić nic, żeby narzekać, jak bardzo jestem nieszczęśliwy, bo na nic nie wydoliłem. Oczywiście nie omieszkam wspomnieć, jak bardzo jestem znudzony tym światem.
Na prawdę, krew mnie zalewa na coś takiego. Ja rozumiem, można być zmęczonym (No, nie ukrywam, sama ostatnio jestem), ale na Jowisza! Jak grzejesz tyłek przed telewizorem, to raczej się niczym zmęczyć nie możesz. Owszem, można się poświęcić pieczeniu babeczek w ilościach hurtowych i rozdawać je potem całej klasie, wysłuchując narzekań jednostek o osłabionej zdolności koncentracji, z refleksem szachisty korespondencyjnego, lub nie posiadających po prostu siły przebicia, że dla nich zabrakło. (Zawsze brakuje, bo niektórzy biorą po kilka, żarłoczne harpie. A tak, Mańka również do nich należy, ups...)Można uczyć się na pamięć wierszy/piosenek Kaczmarskiego, bo nie można zasnąć (Tak, to też ja). Można chodzić na kurs szydełkowania, można ćwiczyć pranie gaci, można produkować własny popcorn, można godzinami składać model predatora z origami, można do jasnej Anielki malować wyidealizowaną agonię skręconego zachodu słońca, można namalować Vadera z balonikiem na własnej ścianie (Mańka ostrzega: przed wcieleniem pomysłu w życie, jeśli nie masz ukończonych osiemnastu lat i jesteś na garnuszku u rodziców, lepiej spytaj ich, jakiego koloru ma być balonik), można powoli, acz systematycznie przygotowywać się na apokalipsę zombie, kurna, można nawet budować schron na wypadek końca świata! Ale wy robicie nic.
O ocenach z rozmysłem nie wspominam, bo nie mnie jest dane prawić wam kazania, że będziecie kopać rowy, et cetera, et cetera, albowiem uważam, iż to wielka bujda i nie oceny są najważniejsze, choć tak się wam wpaja w tym głupim świecie opartym na systemie szkolnictwa o kant tyłka rozbić. Najważniejsze są własne chęci, zainteresowania i pasje, których jednakowoż nie macie. Większość z was. Bo przyjemnie jest cały dzień się opierdalać w galerii handlowej, a potem zaszyć się na resztę z Fifą ileśtam (no nie ukrywam, z gier to mnie raczej co innego interesuje), albo w inny sposób się płynnie i umiejętnie (nie każdy by tak umiał!) opierdzielać.
A teraz uwaga, clou sprawy: każda czynność, jaka w jakimkolwiek stopniu przynosi pożytek wam (nie mamusi, nie tatusiowi)jest dobra i pożyteczna. Jak lubicie Metallikę, to lubcie ją porządnie. Jak jesteście "fanami" Nirvany, a znacie tylko Kurta, to ja nie mam słów. Wszystko na odwal, brak zainteresowań, to jest największy problem. bo nauka i złe oceny nie bolałyby starszych tak bardzo, gdybyście wzrokiem świra badali układ świecących punkcików na niebie. Wręcz przeciwnie, rodzice, którym zależy, sami pobiegliby do sklepu (nie wiem jakiego, nie jestem dobra z fizyki, astronomia to dla mnie chińskie znaczki na skórze nosorożca przy czterdziestostopniowym upale - nie do odczytania)i pod choinkę zamiast ciepłych skarpet przyszły Kopernik dostałby detektor mikrometeoroidów lub komparator błyskowy. Chcecie mieć pracę, która dawałaby wam przyjemność i z której moglibyście płacić podatki? Nie liczcie na szkołę i oceny. Liczcie na własną siłę przebicia i znajomości. Kopernik dał jakoś radę, chociaż wszyscy go gnoili krytykowali za bluźniercze poglądy. Kopiuj mistrzów, abyś sam kiedyś mógł zostać mistrzem, jak powiedział ktoś mądry. Może kiedyś twoja wymyślona kraina znajdzie się na tej mapie:
Czytanie lektur wygląda mniej więcej tak:
Oczywiście, możesz też liczyć na to, że ci się poszczęści i bez większego wkładu pracy zostaniesz politykiem, ale pamiętaj: ilość baranów w sejmie jest ograniczona. No i pewnego dnia może zjawić się Mańka z bardzo skuteczną bronią biologiczną, likwidującą tylko osoby o ilorazie inteligencji kalendarza ściennego. Chcesz zginąć? Ja nie, dlatego będę się starała coś osiągnąć nie 1% talentu, a wkładem. Możesz w swoje życie włożyć, co chcesz. Czy będą z tego dzieci, czy Nagroda Nobla, nic nie przychodzi bez pewnej dozy wysiłku (Świntuch!- krzyknęło moje alter ego)
A na koniec coś a propos LotR ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdecydowanie zgadzam się z tym, co napisałaś. Ludzie nie mający zainteresowań najczęściej dodatkowo krytykują tych, co mają pasje i je rozwijają. Sama wiem coś na ten temat, bo dobrze się uczę i interesuje się fizyką - dla tych ludzi to już jest za dużo, a kiedy dowiedzieli się, że sama z własnej woli robię jakieś zadania w domu, czytam na ten temat książki etc. To już całkiem padli ze zdziwienia... i śmiechu.
OdpowiedzUsuńA, przejmowanie się takimi wytworami popkultury jest daremne. To raczej Ty do czegoś dojdziesz, nie oni.
UsuńI muszę Ci powiedzieć, że każdy musi przejść przez to piekło zwane gimnazjum, ale potem w liceum jest normalnie, na pewno znajdziesz ludzi z Twoimi zainteresowaniami.
Ale jak ja zostanę politykiem, to mnie nie zabijesz, prawda? Będę mądrym politykiem, dam dzieciom książki i czekoladę, a na posiedzeniach sejmu będę opowiadała o upadku Numenoru... Bo tylko na tym się znam, huehuehuehueee >.>
OdpowiedzUsuńLorkowa, będę Cię trzymać w temperaturze pokojowej, w pomieszczeniu o odpowiedniej wilgotności, chuchać i dmuchać na Cb. I zostaniesz prezydentem od Tolkiena.
UsuńJa sobie wypraszam, mogę wymienić ci wszystkich zapaśników, którzy kiedykolwiek pracowali dla WWE! I zapisałam się na kick-boxing, więc jestem na dobrej drodze ku mojej zapaśniczej karierze. :)
OdpowiedzUsuńAle się z tobą zgodzę. Dużo ludzi albo ma 4298934 zainteresowań i tak naprawdę nic nie wie na te wszystkie tematy, albo nie ma żadnych. Tak z jednego punktu do drugiego też niedobrze.
Ja się zgadzam. Naprawdę nie wiem, jak można swoje życie ograniczyć do tej wyżej wymienionej "galerii handlowej i Fify". Sama jestem takim lekkim 'rozmywaczem rzeczywistości', co to lubi mówić, ile zrobił, a tak naprawdę grzać siedzenie przed laptopem, ale kompletnego braku zainteresować w swoim życiu nie umiem sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuń