Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Ignis Futuus

Właśnie przeczytałam, iż empiryzm sceptyczny odrzucał wszelką metafizykę i poszukiwał takiej wiedzy, która nie budzi zastrzeżeń. Przykładem takowej była matematyka.
Wiem już, dlaczego się z matematyką nie lubię. Królowa nauk ma mi do zaoferowania ciągi logiczne i zasady niezmienne, twardo stąpając po ziemi niczym Fortynbras z tekstu Herberta.
Cóż, metafizyka oznacza to, co przekracza granice fizyczności. Ale muszę powiedzieć, że jakkolwiek bardzo szanuję starożytność, opartą przecież w dużej mierze na matematyce, to muszę stwierdzić, że nam bliżej do metafizyki właśnie, w końcu jesteśmy Słowianami.
Prosta sprawa. Idziesz do szkoły. Tam uczysz się historii od starożytności. Czytasz mitologię Parandowskiego. Na religii z bardziej ogarniętym księdzem/katechetą wleci coś o Buddzie, Hinduizmie i Judaizmie. Właściwie to jesteśmy dumnymi ze swej ojczyzny Polakami (albo zapierniczamy jak najdalej stąd, na przykład na zmywak do Anglii)wychowanymi w kulcie Świąt Bożego Narodzenia, Jana Pawła II, wiosennych grilli i 1 maja.
Jeśli jesteś człowiekiem religijnym, albo po prostu mamusia ci każe, to lecisz w niedzielę do kościółka, w międzyczasie odbębniając wszelakie majówki i święta maryjne.
Czyli tak na prawdę świadomość ukształtowano ci w taki sposób, że gdzieś kiedyś był antyk, a potem Mieszko I ochrzcił Polskę i staliśmy się krajem katolickim. Co było w międzyczasie? Jakieś dzikie ziemie, pola i ugory.
O swoich prawdziwych korzeniach dowiadujesz się więc niewiele. Antyk jako kolebka kultury nie jest obcy i bardzo mnie to cieszy, ale gdzie podziała się mitologia słowiańska? Gdzie podziały się nasze fundamenty? Dlaczego nikt nie informuje nas o wierzeniach dotykających nas najgłębiej?
Boże Narodzenie jest albowiem świętem pogańskim moim mili. Zwykle było to święto narodzenie boga w czasie zimowego przesilenia dnia z nocą, gdy kończący się rok ustępował miejsca nowemu wraz z obietnicą nadejścia wiosny na północnej półkuli, czyli w skrócie narodzenie boga, mającego dać życie zamarłemu (w zimie) światu.Chrześcijanie zaadoptowali je jako rocznicę narodzin Jezusa Chrystusa głównie dlatego, że było ono dość wyeksponowane i trudne do zwalczenia. W tradycjach związanych z "Bożym Narodzeniem" możemy odnaleźć wiele obrzędów ściśle pogańskich. Najprostszym przykładem jest angielskie Yule-log, spalane w kominku w wigilię "Bożego Narodzenia". W religiach słowiańskich pojawiały się podobne elementy. Ceremonialnie spalano dojrzałe drzewo w dniu 24 grudnia, poprzedzającym przesilenie – ilustrowało to śmierć sił witalnych świata. Następnie w dniu 25 grudnia zasadzano młode drzewko – tradycyjną “choinkę”, która wyobrażała nowe życie dla zbawienia świata.
To samo tyczy się Wielkanocy. Już sama nazwa święta, Wielkanoc, jest pochodzenia pogańskiego. Kiedyś nazywano to wydarzenie „świętem nowego życia”, było związane z przesileniem wiosennym i świętowaniem nadejścia nowego cyklu rocznego. W języku angielskim nazwa tego święta „Easter” związana jest z celebracją wschodu słońca i nadchodzącego wraz z nim odrodzenie. Wielka noc – i u nas wiązała się ta nazwa z przesileniem, oczekiwaniem na przyjście dłuższych, cieplejszych dni.
Możemy się doszukiwać jeszcze wielu przykładów. Katolickie kapliczki pierwotnie były "domkami dla duchów", które kościół chciał zlikwidować, więc przerobił je tak, aby pasowały do wierzeń chrześcijańskich.
Wiecie jak trudno znaleźć w internecie sensowne materiały odnoszące się do kultury słowiańskiej? Nie ma. Nic nie ma. Straciliśmy NASZĄ kulturę.
Przestaliśmy ufać intuicji i czuć naturę. Straciliśmy niestety schedę przodków. W tym kontekście trzeba się zastanowić nad naszą duszą. Mnie osobiście ciągnie do lasów, łąk, gór, wiatru, ziemi i obłoków. Ale zostaliśmy wyrwani z natury i wrzuceni w świat smartphonów, przelewów, telewizji 3D i innych cudów. Mamy czas zbierać punkty payback, ale nie mamy chwili, żeby "przytulić się" do drzewa. Smutne.

5 komentarzy:

  1. Ja ostatnio czytałam co nieco o Słowianach, bo zainteresował mnie ten temat i faktycznie, niektóre rzeczy są całkiem warte poswiecenia im chwili ;) ale inne sa nudne ;P A na temat szkoły - wszyscy wiemy, ze mogliby nas uczyc rzeczy bardziej pozytecznych albo przynajmniej ciekawszych

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym, że Boże Narodzenie jest pogańskie wiem i przy każdej okazji informuję o tym innych - swoją drogą większość się wydziera, że nie mam racji i co ja tam wiem o życiu :D Kurde, lubię z tymi ludźmi gadać, serio...
    A co swojej kulturze starszej niż dzieje Mieszka I rzeczywiście wiemy mało, ale z drugiej strony bez obrazy średnio mnie te tematy interesują - jak i w sumie te po chrzcie Polski...

    OdpowiedzUsuń
  3. w sumie... to się z Tobą zgadzam. Rzymianie maja swoją mitlogię, Grecy ją mają, mają ją także ci na skandynawii. A my swojej nie znamy... wiem tylko, że był Światowid, ale nic więcej. To w sumie smutne, że tak mało wiemy o kulturze słowiańskiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, dwa tygodnie temu naszły mnie podobne refleksje. Kręci mi się po głowie opowiadanie, w które wplotłabym motywy wierzeń, kultury słowiańskiej, przedchrześcijańskiej. Ale że matura rzecz święta i teraz najważniejsza, co ważniejsze aluzje, które chciałabym zrobić wynotowałam i zostawiłam na czerwiec. Temat jednak powrócił przy okazji referatu o eposie na polski. Bo o to mamy Eneidę Wergiliusza, którą omawialiśmy ostatnio na łacinie, mamy Iliadę i Odyseję, które się wałkuje od gimnazjum, mamy mitologię Greków i Rzymian, o której się słyszy zanim umie się umiejscowić antyczną Grecję czy Cesarstwo Rzymskie na mapie, Anglicy mają “Beowulf’a”, Hindusi “Ramajanę”, Finowie “Kalevalę” (ze swojej strony polecam do przeczytania, wspaniała! Dostałam od taty kiedy miałam koło 10-12 lat i zakochałam się!), każde państwo, każdy naród ma swoją spisaną mitologię, epos, wierzenia, podania o bohaterach. Tylko nie Polska/Słowianie! Bo co my mamy? Jest “Mitologia słowiańska”, natknęłam się na nią w bibliotece n lat temu, ale nic poza tym. Może jeszcze “Stara Baśń” pana Kraszewskiego, ale choć podparta badaniami ma wiele wyobrażeń pisarza o tamtych czasach i mija się z historią. Wiemy o Babie Jadze, o krasnoludkach, ale czy ktoś umie to powiązać z demonem z wierzeń słowiańskich, czy dobrymi duszkami - domowojami (mianownik domowoj, nie jestem pewna jak się odmienia). Razem z przyjściem chrześcijaństwa wykorzeniliśmy się. Wyrwali nas z naszych wierzeń, tradycji, kultury, obyczajów i w sadzili w coś bez znanych nam, zakorzenionych w nas fundamentów i tak sobie rośniemy, bez przeszłości, bez określonej “słowiańskiej duszy”, chcący iść jak najbardziej w zachodnią modę i przyjąć ich wartości, nie znając swojej kultury rdzennej. Jesteśmy jak roślina, którą ktoś zamiast w ziemię wsadził do szklanki z wodą i w tej dziwnej dla nas materii kazał zapuszczać korzenie.
    U mnie w klasie, rozszerzona historia, mało kto wie, co było przed Mieszkiem (był Mieszko i była Polska, koniec), a mój test z 1 klasy, gdzie napisałam, że Mieszko wcale nie był Mieszkiem wg nowych badań, a Dagome i nie z Piastów, a Wikingów dalej odbija się czkawką nauczycielce od historii, która co prawda mnie nie uczy (wychowawca mojej klasy jest jednocześnie u nas historykiem, genialny człowiek), ale ona z nami pisała ten test na zastępstwie (druga sprawa, że babka myli datę stanu wojennego…).
    Wielkanoc, Boże Narodzenie, kapliczki. A cóż z kupałą? Przemianowali na noc świętojańską, od św. Jana bo on jako chrzciciel pasuje do wody, więc święćmy wodę w zbiornikach, do diabła z tym, ze to też pogańskie, bo wtedy, po nocy kupały, można było się kąpać w wodzie typu jezioro bez zagrożenia, że demon z wody nas zabije.

    Coś na pocieszenie ode mnie:
    http://www.youtube.com/watch?v=p1587m7mkmQ

    Trzymaj się kochana i nie załamuj, słowiańskiej duszy nic nie złamie, a jeśli tak - jesteśmy jak Hamlet, który “wymiotuje powietrzem” i nawet oddychać nie umie. Może coś w tym jest, że “nad głową wznosi się srebrne larum gwiazd”. Ale “bądź wierny. Idź”, nie ma innej opcji.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i całuję! :*
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaduła ze mnie, gaduła, gaduła. Ale jeszcze, jako żeś człek wrażliwy na piękno poezji, moje dawne odkrycie, moja miłość wielka i marzenie spotkania pana Bezrukowa i podziękowania mu za tak cudne wykonanie - poezja śpiewana, wiersz Jesienina w wykonaniu Sergieja Bezrukowa, sceny z rosyjskiego serialu Jesienin, gdzie Bezrukow grał właśnie Jesienina:
      http://www.youtube.com/watch?v=gcP0uqWnGww

      "Chuligan ja nad chuligany
      od poezji durny i pijany"

      Miłego weekendu!
      M.

      Usuń