Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.
środa, 21 grudnia 2011
Jaki tytuł? Tak się pisze posty.
Wieje jak cholera. Co za banalne zdanie, trzeba wymyślić coś innego. Ale na razie wieje, więc niech zostanie. Ciemno zimno. Na szczęście nie mokro. Ciapnęłam na podłodze. I nic, w głowie pustka. Może... spacer. Ale przecież wieje. Włączyłam zatem radio. No, już lepiej, "zatem" świadczy o tym, że się rozkręcam. I nikt mnie nie posądzi o zdania pojedyncze nierozwinięte. Obiecałam B., że zadzwonię koło 24. Jest dopiero 17. Ale już ciemno. Bezokolicznik. Byle doczekać do 24, to potem już z górki, można będzie pójść spać i przeczekać poza świadomością kilka godzin. Ten zwrot brzmi jak z marnej powieści dla nastoletnich masochistek. W sobotę jadę z S. po książki. Pół soboty, a potem jakoś przemęczę resztę weekendu. Wieje, zimno, samotność. Bezokolicznik. Nie da się pisać o niczym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz