Ty, który tu wstępujesz, żegnaj się z nadzieją!
Wszystkie ewentualne podobieństwa są nieprzypadkowe. Imiona zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa. Autor nie odpowiada za bezpośrednie, pośrednie, incydentalne lub trwałe szkody wynikające z wadliwego, błędnego lub niewłaściwego użycia. Uwaga, sceny drastyczne! Wszelkie prawa zastrzeżone. Możesz mieć inne zdanie.

czwartek, 2 maja 2013

Listy zaginęły po drodze. Został tylko dżem.

Wszystko jest takie bez sensu.
Na nic mnie nie stać.
Albo jestem za bardzo przestraszona, albo zbyt leniwa, albo nie wierzę, że w ogóle może się udać.
W zasadzie świat sprowadza się do tego, aby udawać, że jest dobrze, kiedy wcale nie jest dobrze.
Od czasu do czasu zdarzy się coś, co daje złudne wrażenie, ze jest dobrze rzeczywiście. Największe oszustwo.
Galop od dnia do dnia, każdy dzień mija i o każdym zapominamy, chyba że był wyjątkowo udany. Nieprawda? Zapytaj się siebie, co robiłeś w środę dwa tygodnie temu.
Poza tym nie mam na nic siły. Serio, nie wiem, skąd mi się to bierze, ale najchętniej bym spała nawet w dzień. Chce mi się spać CIĄGLE.
Do tego dochodzi frustracja. Od dawna nie napisałam niczego sensownego. Jakieś próby były, ale wyszło marnie.
Nie ma we mnie ani odrobiny fantazji i jeśli już sobie coś wyobrażam, to są to rzeczy niebywale praktyczne, a przez to nudne.
W skład bezsensowności wchodzi ciągła walka z prezencją.
Skoro nienawidzę swojej gęby, to jak może być dobrze? Skoro nie mogę się na niczym skupić, bo myślę o tym, że powinnam schudnąć, to jak może być dobrze?
Moje poczucie humoru skarlało ostatnio.
Wyznaczyłam sobie kilka celi i jak dotąd zrealizowałam tylko jeden - mianowicie ograniczenie wulgaryzmów. Piękne zwycięstwo, osamotnione zwycięstwo.
Ponadto nie mam siły na naukę. I to nie wychodzi z lenistwa, bo zabrałam się za siebie. Po prostu cały czas odczuwam dziwne zmęczenie i nie mogę się skupić. Myśli ciągle mi uciekają. Wyłączam radio, laptopa, siadam przy biurku z podręcznikiem i łapię się na tym, że gapię się w ścianę.
O dziwo odkryłam, że w szkole wcale nie nagradzają za naukę. Nagradzają głównie za dostęp do internetu w telefonie.
Tak bym chciała coś napisać. Tak bym chciała coś napisać o sobie, ale nic się nie dzieje, każdy dzień jest taki sam, nie mówię, że tak samo zły. Śmieję się każdego dnia, ale śmieszne rozmowy jakoś ulatują, musiałabym je zapisywać na bieżąco.
I potem myślę, że tak już będzie do końca mojego życia - będę robić rzeczy, których nie chcę robić, z ludźmi, z którymi nie chcę ich robić, w miejscach, gdzie nie chcę ich robić. Czasem mam zapał do czegoś, a potem nie wychodzi i się zrażam. Wtedy myślę o tym, że nawet gdyby się udało, to byłby to krótkotrwały sukces, nie nadający mojemu życiu specjalnego znaczenia.
Usilnie poszukuję sensu. I znaczenia.
Ale nie ma.
W księgarniach, kioskach, sklepach z bibelotami, zalegają kalendarzyki. Każdy chyba kiedyś miał coś takiego. Urocze.
Ja mam lepszy pomysł. 365 kartek na 365 dni, na każdej przepis. Dajmy na to, dzisiaj jest środa. Musisz zrobić to i to, aby poczuć się spełnionym i wartościowym człowiekiem. Plan dnia na każdy dzień, na każdy z 365 dni. Cudowne w swoim geniuszu. Wszystko rozplanowane, tylko wykonaj, a poczujesz satysfakcję.
Zdaję sobie sprawę, że uderzam w histeryczne tony. Pamiętam, jak płakałam, kiedy wcięło mi dwie strony zamówionego tekstu. Taka już jestem czasami - ujawnia się natura histeryczki.
Dzisiaj mam stan, w którym chciałabym krzyczeć na cały głos.
Nienawidzę siebie, nienawidzę, nienawidzę.
Ayo - How many times
EDIT: Nie moderuję komentarzy, to blogspot świruje.

11 komentarzy:

  1. Myślę, że nie ma osoby, która nie przechodzi przez taki beznadziejny okres, ale w końcu wszystko mija, serio :)
    Też jakiś czas temu cały czas byłam zmęczona, ale teraz jakoś już leci - a poza tym chyba czeka cię wolne związane z maturami, no nie? Może sobie wtedy wszystko poukładasz na spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie: "I potem myślę, że tak już będzie do końca mojego życia - będę robić rzeczy, których nie chcę robić...". A Ty wcale nie powinnaś schudnąć, o nie! A nie możesz się na niczym skupić bo mało jesz, o tak :D jedzenie jest potrzebne do szczęścia (choć niedawno mówiłam, że cycki, ale) ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też tak miałam, ale będzie dobrze :* Ostatnio płakałam, kiedy mi odcięli internet na dziesięć minut. Zwalam na PMS.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu masz gorszy okres, każdy je ma. Ale żeby od razu mówić, że się siebie nienawidzi? Czy to nie zbyt mocne słowo?
    Mnie też się ostatnio nic nie chce. Mogłabym ciągle spać. Narzekam, że jestem gruba, a i tak jem. No i czasami męczą mnie też ludzie. Mam nadzieję, że to za niedługo minie.
    Taki kalendarzyk z zadaniem do wykonania na dany dzień to wcale nie jest głupi pomysł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że ja tak naprawdę myślę. Nie zawsze, ale często.

      Usuń
  5. Skąd ja to znam... Mam nadzieję, że wyrasta się jakoś z tych stanów. Są strasznie uciążliwe. Pozostaje mi życzyć poprawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. .... no, bo zaraz kogoś zabije. Przez dwa dni próbowałam cokolwiek skomentować i NIC. dzisiaj się udało. jak wrócę to ponowię. Myślałam nawet, że zaczęłaś moderować komentarze... a tu jakiś error chyba. :<

      Usuń
  7. Też miewam takie stany. Nawet teraz zbliżony do tego co opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopadła cię rutyna (WIELKIE ODKRYCIE). Każdemu się przydarza od czasu do czasu. Może potrzebujesz wakacji? Ty wiesz najlepiej, co jest dla ciebie dobre.

    Moim zdaniem powinnaś spróbować mówić sobie codziennie coś miłego, to znaczy, codziennie znaleźć w sobie coś ładnego, typu: "O, dzisiaj mam zaskakująco dobrze układające się włosy" albo "O, mój nos nie jest aż taki długi jak zwykle". :D Pamiętaj, że te wszystkie niby ładne dziewuchy też mają swoje wady. Pewnie te brazylijskie modelki mają strasznie owłosione tyłki. Albo plecy. Gdyby nie depilacja, to już by leżały takie owłosione do końca i nie byłyby takie piękne. Ale wmówiły sobie, że skoro istnieje, to wezmą sprawy w swoje ręce i się ogolą. No i patrz, taka heca. Nagle łażą po wybiegu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam sierpień, ale już zostałam wykluczona z pierwszego naboru i mnie to dobija.
    Nie wiem jak. Na przykład dam Ci dziewczynę, z którą rozmawiałam dzień wcześniej i powiedziała mi, że nic nie ma i będzie improwizować. Po niej faktycznie nie trzeba było się spodziewać tego, że będzie miała prezentację, ale jak się dowiedziałam, że dostała 15/20, to mnie szlag trafił.

    Cieszę się, że Ty będziesz miała pytania z lektur, a nie przedstawianie jakiegoś szachrajstwa, po którym komuś się nie spodoba jak wyglądam czy jak mówię. Nawet stres mnie za bardzo nie łapał, odpowiedziałam na pytania wszystkie. To był cholernie miły dzień. Nie martw się. Działaj!

    OdpowiedzUsuń