Doprowadzam własne życie do pionu, przynajmniej tak mi się wydaje. W związku z tym, że moje życie towarzyskie to pustynia, musiałam się zainteresować chłopakiem nie dla mnie, ale na szczęście mi przeszło. W ramach kuracji na brak kontaktu z ludźmi umówiłam się z Łysą. Z Łysą poznałam się przy okazji konkursu z polskiego, ale że Łysa nie przeszła dalej, bardziej zakolegowałam się z Nelly. Druga klasa gimnazjum, najcudowniejszy okres mego życia spędzony: Z panią Piątek na kółku, z Nelly u Siwego (kochany konik, chociaż ja nie mam świra na punkcie tych zwierząt to miło jest sobie pojeździć), u Nelly w domciu, z Nelly u mnie w domciu. Zdarzenia epickie: rytualne palenie wierszy Różewicza i strach przed niepowodzeniem na konkursie w ramach kary - żeby zadośćuczynić, płakałyśmy przy cebuli. No i spałam z Różewiczem, Szymborską, Miłoszem i Twardowskim. Skoro zostałyśmy laureatkami, to się wszystko rozeszło, zwłaszcza, że Nelly była w 3 klasie i przestała wkrótce chodzić do naszej szkoły.
W piątek zadzwoniłam do Łysej i umówiłam się z nią po szkole. Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie, bo wracamy do starych, dobrych czasów. Obleciałyśmy wszystkie możliwe księgarnie w mieście, a facet z Taniej Książki gapił się na nas jak na pomylone. Pytanie na dziś: Czy pojadę z Łysą na wakacje do Paryża lub Londynu i czy będziemy razem łazić po górach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz